sobota, 24 sierpnia 2013

Rozdział 22

Jeszcze niedawno tak marudziłam z tym opowiadaniem, a teraz coraz lepiej mi się piszę, chyba mam skłonność do histeryzowania, mam nadzieję, że mi to wybaczycie. _
____________________________________
Rozdział 22
Gorąco



Dłoń odgarnęła z mojej szyi włosy. Miękkie usta dotknęły mojej ciepłej skóry, w kilku miejscach. To było przyjemne uczucie, ale ja chciałam spać.
- Ele, spałaś już długo. Mruknął w moje włosy.
Przekręciłam się na brzuch i zakryłam głowę poduszką, byłam bardzo senna i wierzyłam, że mogłabym z powrotem zasnąć, gdyby dał mi spokój. Poduszka szybko zniknęła z mojej głowy.
- Ele, obiecałaś, że będziesz trenować. Powiedział Alfa głosem nieznoszącym sprzeciwu.
Czyli mam wstać i biegać? Teraz, w tej chwili? Nie mam mowy.
Dłoń Rina znalazła się na moim karku, wolno przejeżdżał palcem po moim krzyżu, dość mocno naciskając na skórę. Kiedy jego ręka zjechała wystarczająco nisko, gwałtownie się obróciłam.
- Wygrałeś, już nie śpię, ale nie chcę iść biegać, pozwól mi. Prosiłam patrząc na niego wyczekująco.
Pokręcił głową i położył się obok z głową na moim brzuchu. - Wiesz, że chciałbym, ale musimy popracować nad twoją formą.
Chciałam zarzucić go argumentami, ale zdałam sobie sprawę, że to nic nie da. Zwyczajne metody na niego nie działały, był zbyt konsekwentny. Musiał sam postanowić, że nie będziemy biegać, ja musiałam go do tego tylko skłonić.
- Masz rację forma jest najważniejsza. Szepnęłam miarkując zrezygnowanie, ale nie poruszyłam się.
Palce Rina nacisnęły na wystającą kość mojego biodra.
- Nie jest najważniejsza, ale ważna. Jako wilkołak powinnaś być zawsze gotowa do biegu i walki, ten czynnik ostatnio zawiódł. Plótł swoje głupoty, a ja nie śmiałam mu przerywać, uśmiechając się mimowolnie.
- Ważniejsze jest tylko to, abyś poczuła się Wilkiem, już dawno by tak było, gdybyś nie była takim uparciuchem. Strasznym uparciuchem. Kontynuował, a jego dłoń zawędrował trochę dalej, niemal pod żebra w wolnym ruchu, jakby od niechcenia. - Zastanawiałem się nad twoją dietą, strasznie mało jesz i w dodatku, wciąż unikasz mięsa, to nie jest zdrowe. Marudził, kreśląc jakieś, sobie tylko znane, wzory na mojej skórze.
- Powoli, nie możesz mnie zarzucać nowościami. Mruknęłam i poprawiłam się momentalnie.- Nie powinieneś.
- Nie możemy ryzykować, a ty znowu nosisz to obrzydliwe srebro. Poskarżył się, a ja poczułam, jakby bransoletka na mojej stopie ważyła kilka kilo.
- Kocham Cię. Mruknęłam, wiem że nie powinnam grać tą kartą i wykorzystywać takich argumentów, pewnie dawna ja by tego nie zrobiła, ale na wojnie i w miłości wszystkie chwyty dozwolone, nie? Doskonale wiedziałam jak zareaguję na ten niewinny ton i te słowa. 


- Kocham Cię. Powiedział płaczliwym głosikiem.
Nic na to nie poradzę, że gdy jest taka bezbronna wariuję. Chciałbym ją gdzieś schować przed światem i mieć tylko dla siebie, bezpieczną w moich ramionach. Dodatkowo te dwa słowa, to jak spełnienie marzeń, zawsze gdy to słyszę. Podniosłem się z niej i zamknęłam jej twarz w dłoniach. Pełne, blade wargi. Lekko żółte i błyszczące oczy, pulchne policzki i te trzynaście rozbrajających pieprzyków, a to wszystko moje. Od teraz na zawsze. Przejechałem ustami po jej policzku w parodii pocałunku, musnąłem wargami każdą z jej powiek i ucałowałem kącik jej ust. Westchnęła słodko, odgarnąłem kilka kosmyków z jej twarzy. - Tylko dziś Ci odpuszczam, tak?
Nie wierzę, że jej na to pozwalam, będę żałował tej decyzji.
Jej wzrok zmienił się na psotny, gdy cytowała mnie. - Ja mówię "kocham Cię", a ty odpowiadasz, "ja Ciebie też".
- Ja Ciebie też kocham. Opowiedziałem zgodnie z prawdą i posmakowałem jej ust. Oddała pocałunek z ociąganiem.
Upadłem na poduszki obok niej.- Co będziesz robić?
Przeturlała się na mnie.- Co będziemy robić? Poprawiła mnie z uśmiechem. Moje dłonie automatycznie znalazły się na jej biodrach.
- No ja zamierzam jednak biegać.
Jęknęła niezadowolona, a moje serce zabiło mocniej. Wziąłem lekki oddech, żeby trochę się uspokoić.
- Jak raz sobie odpuścisz nie stracisz swoich cennych mięśni. Droczyła się wywracając oczami.
Najwyraźniej nie potrafiła zrozumieć, że lubię sport.
- Największy kujon w historii, namawia do wagarów, no w szoku jestem.
Wyraz jej twarzy zmienił się diametralnie na wkurzony. - Przegiąłeś  Syknęła i pacnęła mnie dłonią w ramie i zerwała się z łóżka. No przynajmniej, wyciągnąłem ją z łóżka, to już sukces.
- Nie jestem kujonem, Głąbie! Rzuciła do mnie i zniknęła w łazience. 


Wzięłam długi prysznic i zastanowiłam się, co powinnam kupić na tygodniowy wyjazd, powinnam zadzwonić do Fre i spytać się jej, jak daleko od domu jej rodziców, jej sklep i czy da się tam kupić szamę. Gdy wyszłam Rin wciąż leżał na łóżku, tylko rzuciłam na niego okiem i przeszłam do kuchni, gdzie znalazłam swoją komórkę. Wybrałam numer.
- Co jest?
Wzięłam głęboki wdech.
- Chcę tylko wiedzieć, czy koło domku twoich rodziców jest jakiś sklep, no wiesz, nie wiem co kupić. Wyjaśniłam trochę zestresowana.
- Nic z tych rzeczy, totalna dzicz.
- Aaa, to na razie.
Czyli szykują się większe zakupy, wilkołaki pochłaniają olbrzymie ilości jedzenia. To była dziwna rozmowa, źle się czułam rozmawiając z nią, myślałam, że coś się zmieni, po tym wszystkim co razem przeszłyśmy, ale najwyraźniej nie.
- Nad czym myślisz? Zapytał wchodzący do pokoju Rin.
Uśmiechnęłam się do niego.- Yyy... Tak się zastanawiałam planujesz pójść na studnia, albo do jakieś pracy? Wymyśliłam pytanie i odetchnęłam z ulgą, że nie jest głupie. W sumie już dawno nad tym myślałam, będzie pozwalał aby utrzymywali go rodzice?
- Moi rodzice mają firmę farmaceutyczną, a ich najlepsze leki bazują na mojej krwi, myślę że to moja praca, no wiesz jestem dawcą. Wyjaśnił, a właściwie tylko wzbudził moją ciekawość.
- Nie mogą użyć swojej krwi? Zapytałam siadając na blacie.
Rin jak zwykle musiał mieć mnie w zasięgu ręki, więc pojawił się przed blatem, pomiędzy moimi nogami, trzymając dłonie na moich udach.
- W pewnym wieku, nasze organizmy się uspokajają i tracimy zdolność przemian.
- No wiem. Wyrwałam się.
- Nie przerywaj mi. Tracimy zdolność przemian i nasza krew nie ma już takich właściwości. Cmoknął mnie w usta. - Stąd mam kasę i nie muszę się martwić niczym, prócz sfory.
Zarzuciłam mu ręce na szyję. - Masz inne zmartwienia, mnie i sforę.
- No właśnie. Westchnął głośnio.- Na pewno nie chcesz pobiegać ze mną? Zapytał z błyskiem żartu u oku.
- Właściwie, to powinniśmy zrobić zakupy na biwak i zacząć się pakować to całe pięć dni.
- To ja już wole biegać.
***

Siedziałam w samochodzie zapakowana między Rina i szybę i wsłuchiwałam się w lecącą w radiu muzykę. Na przednim siedzeniu obok Lana siedziała Lukrecja, była w niego zapatrzona jak w obrazek, jak zawsze. Mimo, że dochodziła osiemnasta upał palił niemiłosiernie. Miałam na sobie szorty i bluzeczkę, a i tak czułam jak na udach zbiera mi się pot, całą się kleiłam. Mogłam spiąć włosy. Jechaliśmy już godzinę, a Rin wciąż zawzięcie pisał coś na telefonie. Znudzona założyłam słuchawki i zamknęłam oczy, z nadzieją, że odpłynę. Po kilku piosenkach poczułam palce Rina na nodze, delikatnie jeździł dłonią po moim udzie. Chyba myślał, że śpię, nie wiem. Zwykle utrzymywał między nami jakiś kontakt, choćby muśnięcie palców, to niesamowite uczucie, wiedzieć, że komuś tak na tobie zależy. Samochód zatrzymał się, a ja otworzyłam oczy, byliśmy na stacji paliw. Zastanawiałam się nad pozostaniem w samochodzie, ale chęć poczucia choć odrobiny ochłody zwyciężyła i wysiadłam. Rina nie było nigdzie widać, ale wydaje mi się, poszedł do sklepu. Wygramoliłam się z blaszanej puszki, akurat by zdążyć zauważyć niepokojącą sytuację. Lukrecja targowała się z automatem z colą, gdy podszedł do niej jakiś mężczyzna. Oparł dłoń na jej ramieniu i już wiedziałam, że popełnił błąd. Natychmiast zwróciłam głowę w stronę Wala, pistolet do paliwa  wyleciał mu z dłoni, gdy szedł w stronę Lukrecji i obcego faceta. Wstrzymałam oddech, zaraz zrobi się bardzo niebezpiecznie, a Rina nie ma, nie mogę dopuścić, aby polała się krew, ale co niby miałabym zrobić. Palce Lana zwinęły się w pazury, o cholera. Podbiegłam do niego tarasując mu drogę.
- Zostaw go, ja pójdę po Lukrecję. Powiedziałam stanowczo, kładąc dłonie jego torsie.
Na twarzy zwykle melancholijnego blondyna pojawiła się niemal zwierzęca furia.
- Nie! Warknął i odepchnął mnie.
Byłam całkiem bezradna, bałam się postawić Lanowi, ale coś przecież musiałam zrobić. Złapałam go za ramię. - Nie pójdziesz tam!
- Gówno mi zrobisz! Odpyskował i odrzucił moje ręce.
Wzięłam głęboki wdech. - Dość! Wrzasnęłam na niego używając jak najbardziej zdecydowano głosu. Oparłam się o jego tors, bardziej go przytulając, niż blokując.- Załatwię to obiecuję. Powiedziałam spokojnie, ale stanowczo.
Ruszyłam w stronę nieświadomej całego, gorącego zdarzenia Lukrecji. Usłyszałam za sobą kroki. - Ty tu zostajesz! Warknęłam i podbiegłam do blondi.
- Idziemy, już. Warknęłam na dziewczynę i pociągnęłam jej ramię.
Nakazałam jej wsiąść do samochodu i spojrzałam na wciąż wściekłego Wala, chłopak zaciskał pięści. Na szczęście w naszą stronę z telefonem przy uchu, zmierzał już Rin. Moje serce zabiło mocniej z ulgi, gdy podchodził do samochodu.
- Dokończ tankowanie. Polecił chłopakowi, a on posłusznie wykonał polecenie.
Alfa rozłączył się i wsiadł do samochodu. Był rozdrażniony, widziałam to po jego minie. Złączyłam nasze palce, chcąc go uspokoić, rzadko widziałam go zdenerwowanego, zwykle był opanowany i profesjonalny. Po kilkunastu minutach Lan Wal zasiadł za kierownicą. Spojrzenie moje i wilka spotkało się w lusterku, poza werbalnie pytał czy ma się odezwać, powiedzieć Rinowi, albo przeprosić, pokręciłam głową, dając mu znak, żeby odpuścił.
Zapadłam się w fotel, i oto pierwszy raz zrobiłam coś ze sforą, za plecami Rina. Dziwne uczucie, jakbym była za nich odpowiedzialna. 

_____________________________________________
Hej!
Spotkałam się z pewnym, fajnym pomysłem na jednej ze stronek i postanowiłam też spróbować. Niedługo wprowadzam nową postać, i od was będzie zależało jak będzie wyglądać. To dziewczyna, możecie zaproponować jak będzie miała kolor włosów, oczu, posturę itp. Mam nadzieje, że będziecie miały fajne pomysły.:) 

10 komentarzy:

  1. Rozdział super tylko trochę krótki a co do postaci zależy czy miała by być to kobieta czy meżczyzna ? <3 - mika

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny oczywiście że Ci wybaczymy dobrze że nas posłuchałaś i wczułaś się w to opowiadanie musiałaś tylko przełamać swoja niechęć ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja! Jakieś pomysły na postać? Będzie miała na imię Tosha.
      Autorka

      Usuń
    2. NO niestety nie mam pomysłu ale moze mieć np czerwony kolor włosów czy coś takiego ;) - wiki

      Usuń
  3. Ruda? Nie ma sprawy!
    Autorka

    OdpowiedzUsuń
  4. wow supcio!!! Chcę więcej !
    poleciłabys mojego bloga na swoim link: http://zaczarowana-grafika.blogspot.com/
    Bardzo zależy nam na wybicu się, z góry dziękuję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi, ale polecam tylko to co czytam, ale grafika to nie moja bajka.

      Usuń