Inna twarz.
Rin wyszedł z pod prysznica w surferskich spodenkach, miał mokre włosy, strugi wody płynęły mu po karku i twarzy. Odłożyłam książkę i śledziłam go wzrokiem. Delikatny zarys mięśni, kiedy sięgał po leżącego na podłodze jaśka. Obojętny wyraz twarzy i iskrzące się oczy. Usiadł na fotelu na przeciw mnie.
- Oddaj mi łańcuszek. Powiedziałam na wstępie, czułam się nieswojo bez srebra.
- Nie. Nie będziesz od dziś nosiła srebra ani szkieł kontaktowych, nie będzie wegetarianizmu, ani podobnych głupot.
- Nie masz pr...
- Nie przerywaj mi, jeszcze nie skończyłem! Warknął na mnie. - Od jutra zaczniemy trening. Na początku będziesz biegała, staniesz się wilkołakiem szybciej niż myślisz. Zakończył gniewnie i posłał mi surowe spojrzenie.
Moja klatka piersiowa poruszała sie w niemiarowym oddechu, spodziewałam się tego.
- Nie zmusisz mnie Rin. Powiedziałam tylko i zagłębiłam się w lekturze, a przynajmniej udawałam, że czytam. Wiem już, że w starciu z nim krzyki na niewiele sie zdają.
- Nie wrócisz już do tej. Odchrząknął nerwowo. - Starej wiedźmy. Niedługo będziesz musiała pojechać tam po większość ubrań. Myślę, że w szkole nie zauważą, a rada będzie trzymała nad tym pieczę. Skoro tak bardzo przeszkadza Ci spanie ze mną, przeniesiemy Cię do gościnnego. Przez wakacje zrobimy z ciebie maszynę do zabijania. Cein nie będzie CI już zagrażał. Gdy skończył, czułam wyczekujący wzrok na swojej twarzy, ale nie poruszyłam się.
- Słyszysz mnie.
Cisza.
- Ele, mowie do Ciebie do cholery!
Cisza.
Rin zerwał się z miejsca z głośnym warknięciem, złapał dłonią mój podbródek i zmusił bym na niego spojrzała. - Możesz krzyczeć i negocjować, ale mnie kurwa nie ignoruj! Warknął głośno i spojrzał mi w oczy. Książka wypadła mi z dłoni i spadała na podłogę.
- Bo? Spytałam bezczelnie, nie wiem skąd u mnie taka arogancja.
Chyba go zamurowało, bo długo nic nie mówił.
- Wiem, że przez jakiś czas będziesz na mnie zła. Liczę się z tym, ale gra jest warta świeczki. Powiedział na koniec i wyszedł z pokoju.
Wieczorem salon Rina był zapełniony wilkołakami, brakowało tylko alfy, ironia prawda?
Całe popołudnie spędziłam na bezowocnym szukaniu srebra, ucieszyłabym się ze srebrnych sztućców! Była rozdrażniona, a towarzystwo Tar mi nie pomagało.
- Dziwisz się, że chce Cię jako wilkołaka? Spytałam znowu, zignorowałam poprzednie jej pytania i postanowiłam robić to dalej.
- Masz bladą i nieatrakcyjną cerę, i oczy zupełnie bez blasku. Jesteś wychudzona i wyglądasz jakbyś wciąż była chora.
- Wystarczy Tar. Powiedział Tain, reszta sfory czekała na moją reakcję.
Tarpei najeżyła się jak kotka. - Nie wtrącaj się, to Cię nie dotyczy.
Nawet na nią nie spojrzałam, Rin chce żebym była bezpieczna, to wszystko.
Han właśnie siłował się z Lanem, a wierna blondynowi Lukrecja nie odrywała od niego wzroku.
- Jest zmuszony z tobą być, więc chociaż okazałabyś trochę wdzięczności. Kontynuowała niezrażona.
Zaraz zrobię jej krzywdę. Obiecuję, że zaraz nie wytrzymam.
- Narażasz całą sforę swoją miernością. Nie dzwoń do mnie następnym razem.
Musiałam źle wybrać numer, ale to by oznaczało, że Tarpei uratowała mi życie. Czy to możliwe, realne?
- A propo. Chciałam Ci bardzo podziękować, każdemu z was. Powiedziałam szczerze odrywając wzrok od lektury. Nie czytałam jej uważnie, ale to była moja ulubiona książka, znałam ją na pamięć.
Otrzymałam kilka uśmiechów i przychylnych komentarzy.
Tarpei natomiast patrzyła na mnie "wilkiem", dosłownie. Nie wiem co jest z tą dziewczyna nie tak, jest twarda jak stal.
- Nie dziękuj za coś co Ci się należy. Fuknęła i zniknęła za drzwiami.
- Powiedziałam coś nie tak? Zapytała zebranych, bo teraz naprawdę chciałam być miła.
Han wskoczył na kanapę obok mnie, a właściwie prawie na mnie, lekko mnie przewracając i wybuchnął śmiechem.
- Tarpei jest suką, ale i tak ja kochamy. Oświadczył z pewnością, wciąż się ode mnie nie odsuwając. - Coś ty taka spięta?! Zapytał i zaczął mnie łaskotać, próbowałam się opierać, ale był silniejszy ode mnie. Przez załzawione od śmiechu oczy widziałam tylko rudą czuprynę i śmiejące się złotawe oczy. Nigdy nie zwracałam na niego uwagi, ale jeśli sie zastanowić, był chyba omegą. Za to jaką uroczą!
-Przestań. Prosiłam wijąc się ze śmiechu, w efekcie oboje spadliśmy na podłogę, pociągając za sobą obrus. Kufel z piwem i pusta szklanka spadły na nas i panele. Miałam piwo we włosach i na twarzy, ale nie przestawałam się śmiać. Leżałam przygniatając lekko Hana Ulliuma i wbijając łokieć w jego brzuch.
- Dobrze się bawicie? Zapytał Rin od progu, zamarłam, ale on roześmiał się tylko.
Jeśli chodzi o obcych był zazdrosny o głupoty, ale sforze pozwalał na wszystko. Miał do nich zaufanie, bezgraniczne.
Wstałam wciąż lekko chichocząc i pomogłam Ulliumowi się podnieść. Wrócił Rin i znów straciłam humor. Wstałam, podniosłam naczynia, a obrusem wytarłam podłogę, na koniec rzuciłam mokrym obrusem w zamyślonego Taina. - Nie myśl tyle, nie nadajesz się do tego. Strzeliłam beztrosko i poszłam pod prysznic, chcąc zmyć z siebie nieprzyjemny zapach alkoholu. Przebrałam sie w piżamę i narzuciłam na siebie znalezioną w łazience bluzę Rina. Nie czułam się źle zakładając ją, pozwoliłby mi, gdybym zapytała. Tak przynajmniej myślę. Gdy wyszłam z łazienki, wszyscy pałaszowali coś zawzięcie. W sumie też byłam głodna.
Usiadłam na przeciwko Rin, tylko po to aby go drażnić i sięgnęłam po leżące na talerzu kanapki.
- Kto ma ukryty talent kulinarny? Spytałam z uśmiechem.
- Oglądałem wszystkie odcinki Master Chefa. Odpowiedział Rin, więc uśmiechnęłam się niechętnie i przyjrzałam się kanapkom. Wszystkie bez wyjątku zawierały mięso. Pasztet, wędlina, szynka. Cholera.
- I oczywiście musiałeś wszystkie zrobić z mięsem tak? Wkurzyłam się.
Rin uśmiechnął się drapieżnie - Teraz przypominasz Gordona Ramsey'a. Zaśmiał sie słodko i potrząsnął głową.- Lubię jak jesteś taka drapieżna.
Han i Tain zagwizdali, prawię dławiąc się kanapkami.
- To teraz Ci się spodoba. Oświadczyłam, po czym zgarnęłam z kawałka chleba wędlinę i rzuciłam nią w niego stronę. Rin nachylił się i złapał mięsko w zęby, ku uciesze swojej paczki. Zwierzęta.
-Jest pyszne, powinnaś spróbować. Przekomarzał się oblizując usta, a ja wbrew sobie myślałam, o tym ja by teraz smakowały.
Warknęłam w jego stronę, bardziej żałośnie niż groźnie i skrzyżowałam ręce. Dupek. Nie będę tego jadła, nie będę nawet jeśli tak przyjemnie pachnie.
Zamyśliłam się, ale przerwały mi okrzyki chłopaków, ze stołu usunięto kanapki-tak wciąż byłam głodna, i postawiono talerzyk z małymi, czerwonymi paprykami.
Rin wziął jedną i włożył w całości do ust, wkrótce potem gryząc. Jego twarz nie zrobiła sie czerwona, nie zaczął się pocić, ani krzyczeć o wodę, jak ludzie na filmach.
- Jaki Kot. Zawołał Han i ugryzł kawałek papryczki.
Przez chwilę nic się nie działo, dopiero potem zrobił sie czerwony, a następnie zielonkawy i uciekł z pokoju. Słychać było wodę z kranu i zamykanie drzwi lodówki.
Wszyscy chóralnie zawyli śmiechem.
- Spróbujesz? Zapytał Tain podkładając mi talerz pod nos.
Nie, żeby nie korciło, ale pokręciłam głową.
- Zawszę chciałam spróbować, ale po reakcji Ulliuma....
Rin machnął ręką.- Przestań to mięczak, mi nic nie było.
Zaśmiałam się nerwowo, a z kuchni dobiegło nas wymowne "słyszałem".
Alfa sięgnął po papryczkę i odgryzł spory kęs, przeżuwał chwile i nachylił sie do mnie przez stół. Nie zdążyłam zareagować, bo przytrzymał moja głowę swoim przedramieniem. Językiem rozwarł moje zaskoczone usta i pogłębił pocałunek. Czułam pieczenie na podniebieniu i jego język ucierający się o mój. Odwzajemniłam pocałunek i zrobiło się gorąco, nie tylko przez papryczkę. Ostrość tego doznania zwalała z nóg. Gdy się od siebie odsunęliśmy sfora zanosiła się śmiechem. Natychmiast sięgnęłam po herbatę i upiłam łyk.
- I jak? Zapytał Rin, swoim aroganckim tonem wiem-że-było-super.
- Ostro. Odpowiedziałam szczerze i poczułam ciepło na policzkach.
- Dobra, kto chce żebym go odwiózł niech się zbiera. Zawołał Lan Wal i Tain, Han i Lukrecja rzucili się do drzwi.
Zaległa nieprzyjemna cisza, gdy drzwi trzasnęły za ostatnim członkiem sfory.
- Pokażesz mi ten gościnny pokój? Zapytałam cicho, niby rozluźnionym tonem.
Rin otrząsł się z zamyślenia i kiwnął głową- Ta jasne. Powiedział i wstał, a ja poszłam za nim.
Pokój był umiejscowiony na końcu korytarza, za brudnymi, burymi drzwiami.
Wzięłam głęboki wdech, zanim tam weszłam. Pomieszczenie pachniało kurzem i Rinem, dziwna mieszanka.
Pokoik, bo ze względu na rozmiary nie mogę nazwać go pokojem, był nieciekawy.
Wąskie łóżko, małe okienko i wielka szafa, to wszystko.
Rin wyglądał na zakłopotanego. - Na pewno chcesz tu spać? Zapytał cichym i zachrypniętym głosem. W odpowiedzi niepewnie pokiwałam głową i wróciłam się do pokoju alfy po walizkę, którą natychmiast mi odebrał i sam zaniósł do gościnnego.
- Nie powinieneś oglądać moich rysunków. Wypaliłam gdy stał w progu. -Nie powinieneś zabierać mi łańcuszka. Nie powinieneś zachowywać się jak wszystko wiedzący dupek.
Odwróciłam się do niego tyłem i podeszłam do łóżka. Pościel wydawała się nie najgorsza, nie będzie źle.
- Ele, ja... Wziął głęboki wdech i wyszedł. Zostawiając mnie samą w tym okropnym pokoju.
Położyłam sie na łóżku i wyciągnęłam z torby szkicownik.
Telewizor, który słyszałam jeszcze przed chwilą zamilkł i słyszałam lekkie kroki Rin. Cichy trzask drzwi. Oderwałam się od szkicownika i złapałam telefon, dochodziła północ. Zawsze się zatracam w rysowaniu, moj najświeższy rysunek przedstawiał papryczkę chili. Ciężko było ją narysować. Odłożyłam szkicownik i zgasiłam światło. Zamknęłam oczy, ale sen uparcie mnie omijał. Nasłuchiwałam, a to nie jest dobre w nocy. Łóżko było nieznośnie miękkie i czułam się jak Księżniczka na ziarnku grochu. Zza okna dochodziły niepokojące dźwięki i zaczęłam się bać. Moja nie zdradliwa podświadomość przekazywała mi obrazy, których nie chciałam widzieć. Madee i obcego wilka. To jak nie mogłam oddychać, jak za mną biegł. Za oknem pękła gałązka, a ja wyobraziłam sobie na wpół przeobrażonego wilkołaka z kłami ubrudzonymi krwią, który węszy pod moim oknem. Czeka by zwabić mnie za zewnątrz. Zaczęłam szybciej oddychać. Nic tam nie ma! Powiedziałam sama sobie i zamknęłam oczy w oczekiwaniu na sen, który długo nie chciał nadjeść. A myślałam, że lubimy się z Morfeuszem.
Wszędzie była krew, plamiła moje ubranie i podłogę. Ściekała strugami po ścianach. Miałam ją nawet we włosach, zaczęłam się oglądać w panice. Myślałam, że jestem ranna, umieram, ale krew nie należała do mnie. biegłam czerwonym korytarzem i odbijałam się od ścian, było mi duszno i nie mogłam sie rozpędzić. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że mogę biec szybciej, jednak nie mogłam przyśpieszyć. Słyszałam za sobą kroki. Nagle upadłam jak długa za zakrapiane posoką kafelki. Za mna leżało bezwładne ciało, odsunęłam się ze wstrętem. Wówczas trup poruszył się i spojrzał na mnie, krzyknęłam.
Oddychałam mocno po koszmarnym śnie. Usiadłam na łóżku ze świadomością, że już nie zasnę. To zabrzmi żałośnie, ale byłam przerażona. Podniosłam się cichutko i wyszłam z pokoju, nie zamykając drzwi. Znalazłam sie w kuchni, gdzie zapaliłam światło. Na blacie leżała tubka musujących tabletek. "Calcium" głosił napis, więc bez zastanowienia umieściłam dużą tabletkę w szklance i zalałam wodą z kranu. Napój nie smakował najgorzej, a w dodatku rozbudził mnie lekko. Siedziałam na blacie w kuchni ściskając szklankę jak ostatnią deskę ratunku i zastanawiałam się co dalej. Do mrocznego pokoju nie wrócę, nie ma szans. W bluzce na ramiączkach i spodenkach od dresu było mi zimno, więc odstawiłam szkło i objęłam się ramionami. Rozwiązanie było proste i łatwe do zniesienia, jedynym minusem była moja duma. Zamierzałam ją podeptać dziś. Otworzyłam drzwi jego pokoju i bezszelestnie wkradłam się do środka, zamykając drzwi bez skrzypnięcia. Gdy jednak spojrzałam w jego stronę nie spał już, patrzył na mnie wyczekująco. Stałam przy drzwiach przygwożdżona jego spojrzeniem, dopóki nie uniósł lekko krawędzi kołdry.
Wsunęłam się na ciepłe miejsce obok niego i zostałam otoczona ramionami. Wtuliłam się bardziej w jego klatkę piersiową, chcąc zniknąć.
- Przestraszyłaś się? Zapytał szeptem w moje włosy.
Pokręciłam głową, niemal całując przy tym jego odsłoniętą skórę.- Nnie. Zaprzeczyłam, ale nie zbyt zdecydowanie. Miał rację, jak zawsze.
Uścisk wzmocnił sie na chwilę.
- Mówiłem, że nie będzie Ci tam dobrze. Odezwał się znowu.
- Mówiłeś. Przytaknęłam głosem cichszym niż szept. Przejechałam dłońmi po jego torsie zmierzając w stronę twarz. Zanurzyłam dłonie w jego włosach i umiejscowiłam na szyi, podciągnęłam się wyżej, wtulając twarz w zagłębienie, między jego szyją, a poduszką. Miał zimną skórę, która stopniowo ogrzewała się, przez mój dotyk. Zawsze miałam ciepłą skórę, choćbym nie wiadomo jak marzła. - Tu jest wygodniej? Mruknął przesuwając dłonie na moją talię. Jego palce zahaczyły o moje uda. - Wygodniej. Westchnęłam dotykając gorącymi ustami, chłodną skórę na jego obojczyku.
Poruszył się i nałożył sobie moją nogę na biodro. - Zostań tu na zawsze. Perfekcyjnie tu pasujesz. Powiedział i ugryzł mnie delikatnie w ramię.
Wzmocniłam uścisk i docisnęłam do jego biodra swoja nogę. Odszukałam ustami jego wargi i złączyłam je. Alfa westchnął mi w usta i gwałtownie się przeturlał, tak że zostałam uwięziona między nim, a łóżkiem. Badałam językiem fakturę wnętrza jego ust. Odsunął się od moich ust na moment, ciężko oddychając, a następnie przegryzł moją dolną wargę.
- Potrzebuję Cię. Wyszeptał błądząc dłońmi po moim ciele.
Zadrżałam i mocniej się w niego wtuliłam, położył się obok mnie i przyciągnął do siebie w niemal brutalnym geście. Czułam jego serce walące o klatkę piersiową tuż przy moim.
- Kocham Cię. Odparłam w odpowiedzi nie otwierając oczu.
PS: Napiszcie w komentarzu waszą ulubiona scenę z opowiadania ;))
wspaniałe a co do sceny to nie mam swojejj uluionej ja uwielbiam całe częsci :*
OdpowiedzUsuńGenialne! <3 a moje ulubione cześć to chyba jak są dla siebie mili ;)
OdpowiedzUsuńidealnie... jeszcze:)
OdpowiedzUsuńświetne ! <33
OdpowiedzUsuńKiedy 14 rozdział ? <3
OdpowiedzUsuńDzięki nie wiem kiedy 14, muszę ją napisać dopiero . Jeny ale jesteście niezdecydowani z tymi scenami ;p.
OdpowiedzUsuńok ale jakbyś mogła to sie pospiesz już nie mogę sie doczekać kolejnego rozdziału ! :)
OdpowiedzUsuńTo nie jest takie proste, szczęście, że już nie ma szkoły.
OdpowiedzUsuńtak to jest szczescie wiem ze to nie łatwe ale wierze że dasz sobie rade ! ;)
OdpowiedzUsuńkiedy next ?
OdpowiedzUsuńCiężko powiedzieć, dopiero zaczęłam pisać. Zaglądaj tu albo napisz do mnie na gg, to Cię poinformuję ;))
OdpowiedzUsuńkiedy next ?
OdpowiedzUsuńNie bardzo chce mi się to pisać, pracuję teraz nad dwoma innymi opowiadaniami, więc mogę mieć poślizg.
OdpowiedzUsuńok rozumiem ale już nie mogę sie doczekać kolejnego rozdziału ! ;)
OdpowiedzUsuńEj mogę mieć do was prośbę, podpisujcie się pod komentarzami ok?
OdpowiedzUsuńok - Madzia
OdpowiedzUsuń