środa, 10 lipca 2013

Rozdział 14

Rozdział 14
Trening


Położyłem się na łóżku, byłem ubrany i przygotowany do treningu, ale Ele wciąż spała.

Kojarzycie te ckliwe rzeczy, które mówią frajerzy, po pierwszym pocałunku, albo gdy wyznają miłość? Nie liczcie, że je powiem. Jeśli mam powiedzieć co działo się wczoraj, powiem, że było gorąco.  Nie kłamałem gdy się całowaliśmy, naprawdę jej potrzebowałem, wtedy, teraz, kurwa-zawsze. A to gdy wyznała mi miłość,p to co zawsze do niej czułem, to było jak świeżość. Jak głęboki wdech, ulga, nie wiem jak to opisać.
- Hej wstajemy. Powiedziałem cicho masując jej plecy.
- Nie budź mnie. Mruknęła cicho i schowała głowę pod poduszkę.
Chciałbym pozwolić jej spać, ale obiecałem sobie, że zrobię z niej wilka, dla jej dobra.
- Wstawaj. Szepnęłam jej na ucho, tłumiąc wyrzuty sumienia.
Przeciągnęła się rozkosznie, siadając na łóżku.
- Może jakiś kompromis? Zapytała sennym głosem.
Przekrzywiłem głowę zainteresowany. Nie zgodzę się, ale niech dziewczyna ma szanse sie wypowiedzieć.
- Dasz mi łańcuszek, jeden i ja będę posłusznie ćwiczyć. Zaproponowała, a na jej twarzy mogłem dostrzec malującą się nadzieję.
- Nie.
- Tylko to przemyśl. Powiedziała i zerwała się z łóżka. - Zaraz wracam. Uśmiechnęła sie i znikła za drzwiami.  Rozłożyłem się na łóżku, nawet przez myśl mi nie przeszło by się na to zgodzić, ulegnę przy tym, będzie jeszcze trudniej.  Przed oczami miałem wczorajszą noc. Elesmera pad moją kołdrą, jej ciało ocierające się o moje, człowieku nie masz pojęcia jak na to czekałem,
Weszła do pokoju ubrana w obcisłą białą koszulkę z dekoltem i  ze znaczkiem Nike i spodenkach, trzy-czwarte.
- Przemyślałeś moją propozycję? Zapytała rzucając się na łóżko i lądując obok mnie. Wyczekująco na mnie patrzyła.
- Jasne, mam inny pomysł. Nie dam Ci srebra, a ty i tak będziesz ćwiczyć. Oświadczyłem rozmarzonym wzrokiem patrząc w jej idealne złote oczy.
- To nie jest kompromis. Jęknęła i przysunęła się bliżej.
Połączyła nasze usta, nie otwierając ich. Pocałowałem jej dolną wargę i objąłem dłonią je kark.
- Pocałuj mnie. Jęknęłam próbując dobrać się do jej ust, ale była nieugięta.
-A co powiesz na...  Podciągnęła się na łokciach i przegryzła lekko moją szyję. Oddychałem coraz mocniej, czując ogarniający mnie żar. - Nie.
Odsunęła się gwałtownie i wstała. To nie fair.
- Nienawidzę Cię.
- Potrzebujesz mnie. Przypomniała mi moje słowa z wczoraj, a może dzisiaj, było po północy. Chciała mnie speszyć, ale ja nie wstydzę się swoich słów.
- Potrzebuję Cię tu i teraz. Odpowiedziałem błagalnie.
Roześmiała się i zaczęła sznurować tenisówki. Ona jeszcze nie wie, co ja czeka.  Już mi przykro na myśl o jej marudzeniu i błaganiu, które jestem pewno nastąpi niebawem.
- Jeden łańcuszek. Negocjowała nie wiedząc, że to przegrana sprawa.
Patrzyłem na nią nieugięty. - Proszę Rin. Jeszcze nigdy tak naprawdę Cię o nic nie poprosiłam, i pewnie nie zrobię tego, szybko ponownie, mógłbyś to uszanować i przeistoczyć w czyny swoje piękne, jednak puste, na dzień dzisiejszy słowa.  Nie wymagam od Ciebie wiele, przemyśl, czy chcesz mieć we mnie wroga. Powiedziała spokojnym i zdecydowanym głosem.
Wstałem z łóżka i przeciągnąłem się.
- Brawo za elokwencję. Pochwaliłem ją i do głowy wpadła mi szatańska myśl. - Ok, dam Ci to, po pierwszej przemianie.

Zatrzymaliśmy się na drodze prowadzącej w głąb lasu  i Rin kazał mi zrobić rozgrzewkę.
- Jak w szkole. Dodał i zaczął wyginać się we wszystkie strony.
Pytacie dlaczego nie wpadłam w szał, gdy Rin przedstawił mi swoje warunki? To całkiem proste, ja spodziewałam się takiego zagrania, jest przewidywalny, prawda?
Zrobiłam skłon myśląc o swojej beznadziejnej kondycji, jeśli zacznie się nabijać, zrobię mu krzywdę, obiecuję.  Spojrzałam na niego nie przerywając ćwiczeń, bezczelnie się na mnie gapił, a jego wzrok, niemal mnie taksował.
- Nie gap się na mnie zboczeńcu. Wrzasnęłam i rzuciłam w niego szyszką.
Złapał ją w locie i przekrzywił głowę ze szczenięcym uśmiechem.- Możesz biec przede mną.
- Oo nie! Biegniesz przede mną. Postawiłam sprawę jasno.
Puścił mi buziaka w powietrzu i wyrwał do przodu w biegu. Nie biegł szybko, ale nie był to też trucht. Znudziło mi się po pięciu minutach.
- Wiem, że obczajasz mój tyłek. Krzyknął nagle odwracając się przelotnie.
Zakrztusiłam się powietrzem.
- Chciałbyś. Odpowiedziałam, ale on uznał, że wie lepiej.
Zaczęłam się męczyć, po jakiś trzydziestu-czterdziestu minutach, nieprzerwanego biegu. Oddech mi się zarywał, a nogi pragnęły odpoczynku.
- Daleko jeszcze? Spytałam podbiegając do niego, co sprawiło mi trud, bo w czasie biegu, oddalił się ode mnie trochę.
Spojrzał na mnie ze zdziwieniem. - Przecież dopiero zaczęliśmy. Powiedział z autentycznym szokiem, wypisanym na twarzy. Dyszałam ciężko i po plecach spływał mi pot. - Mam już dość Rin. Oświadczyłam zdecydowanie, ale on tylko pokręcił głową.
- Ale z Ciebie mięczak.
Gdybym miała więcej siły na pewno bym go uderzyła, a byłam już taka zdyszana.
Napięte i dawno nie używane mięśnie bolały, a oddech był ciężki i urwany. Nie mogłam dalej biec, więc usiadłam na ziemi, ciężko dysząc.
Rin zauważył to po chwili i podbiegł do mnie. Nie muszę wspominać, jak w porównaniu ze mną wyglądał? Był lekko spocony ale to sprawiało, że był tylko bardziej sexi, czułam,że wyglądam jak ofiara hiperwentylacji, wyciągnięta z jeziora.
- Wstawaj. Zażądał patrząc na mnie z rozbawieniem.
Położyłam się na ziemi, wciąż dysząc i nie zwracałam, wcale uwagi na sosnowe igły wbijające się w moje plecy. - Nie... Dam już rady. Wydyszałam zamykając oczy.

Z żalem patrzyła na kolejną naiwną dziewczynę, która tuliła się do ramienia Lana. Czy naprawdę myślała, że on mógłby ją pokochać? Żałosne, on kocha tylko ją-myślała- nawet jeśli jeszcze nie do końca to zrozumiał. Patrzenie jak obściskuję się z  inną rozdzierało jej serce.  Widziała jak odchodzą, chłopak tylko przelotnie zerknął w stronę jej okna. Nie zauważył jej schowanej za firanką.  Kilka łez spłynęło jej po policzkach, czy nigdy nie zrozumie jak wiele dla niej znaczy?
Chwyciła za telefon i wybrała numer z pamięci.
- Przyjedziesz do mnie? Zapytała łkając w słuchawkę, odpowiedź nadeszła bez żadnego zastanowienia. - Zaraz będę.
Upadła na poduszki nie mogąc znieść miażdżących ją uczuć, było ich zbyt wiele, paliły zbyt mocno. Nikt nie zrozumiem targających nią uczuć, dopóki nie przeżyje czegoś podobnego.

- Już! Bezlitośnie rozkazywał stojąc nade mną.
Czułam, że mam już dość. Siedziałam na leśnej drodze i wciąż łapałam oddech, nigdy w życiu tak się nie zmęczyłam.
- Proszę Rin, nie każ mi biec dalej. Już nie dam rady. Prosiłam płaczliwym głosem i to właśnie tego dnia zobaczyłam, dlaczego jest taką świetną alfą.
Jest nieubłagany.
- Nie patrz tak na mnie, jeśli się nie zdecydujesz, będę musiał Cię zmusić. Powiedział twardo, nawet nie próbowałam uciec przed jego wzrokiem.
- Zawrzyjmy umowę. Zaproponowałam wstając.
Chłopak pokręcił głową, ale widziałam jak powstrzymuję się przed śmiechem.
- Nie zawieram z tobą umów.
Otrzepałam się z igieł i liści i wyprostowałam.
- Dam z siebie wszystko, a ty oddasz mi łańcuszek, jeden. Poprosiłam podchodząc do niego.
Oparłam się o niego. Po części miałam nadzieję, że to na niego wpłynie, a po części potrzebowałam pomocy.
- Zgoda. Powiedział, ale zaczęłam węszyć podstęp, zrobił to zbyt łatwo.
Spojrzałam na niego marszcząc brwi.
- Zgoda, oddam Ci łańcuszek, jak będziesz pierwsza w domu. Powiedział uśmiechając się przebiegle i ruszył biegiem przed siebie.
- Ej!  Twoje warunki są niemożliwe do spełnienia! Krzyknęłam za nim, szykując się do biegu.
Odwrócił się przez ramię.- Mniej gadania, więcej biegania! Odpowiedział ze śmiechem.



Zadowolone?

11 komentarzy:

  1. KOCHAM I DZIEKUJE - MIKA ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. DZIEKUJE ROZDZIAŁ ZAJEBISTY ! ;) - OLIWIA

    OdpowiedzUsuń
  4. oczywiscie ze zadowolone uwilbiam cie :) i to opowiadanie - wiki

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciesze się ze się zdecydowałas i jestem ci wdzieczna a rozdział swietny <3 - Magda

    OdpowiedzUsuń
  6. nawet nie wiesz jką radosć mi spreawiłaś juz nie mogę doczekać sie kolejnej częśći ;) - Anka

    OdpowiedzUsuń
  7. Jesteście bardzo miłe, zastanawiam się tylko czy, jeżelibym napisała gówniany rozdział, ktoś by to zauważył...
    No nic, dzięki za czytanie

    OdpowiedzUsuń
  8. Pisz jak najszybciej możesz kolejna pliss i dziękuje ze znowu piszesz to opowiadanie a na tamte wpadne ale dopiero wieczorem ponieważ nie mam teraz czasu - pozdrawiam Anita

    OdpowiedzUsuń
  9. Pewnie jeśli byłby beznadziejny to tak ale słabsze dnio mogą zdarzyc sie każdemu tak samo jak kiepski rozdział wiec jak juz coś sie takiego trafi raz na jakis dłuższy czas to staram sie nie zwracać na to uwagi - mika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wolałabym wiedzieć, kiedy mniej wam się podoba :))

      Usuń
    2. ok to jakby co dam ci znac ok - mika :)

      Usuń