wtorek, 16 lipca 2013

Rozdział 6

Rozdział 6
Złodziej

Odłożyłam Mobil na podłogę i spojrzałam na śpiącą w dziwnej pozycji przyjaciółkę, Szybko usnęła.
Kieliszki i butelki po winie były porozwalane na podłodze, ale nie chciało mi się wstawać by je sprzątać.Nakryłam się kołdrą.
Następny dzień nadszedł zbyt szybko, nie czułam się najlepiej po przebudzeniu. Lekko bolała mnie głowa, a oczy wciąż miałam przymrużone. Gdyby nie to, że strasznie chciało mi się siku, nigdy nie ruszyłabym się z łóżka. Oczywiście Freja spała w najlepsze, z lokami rozsypanymi na poduszce i rozmazanym makijażem.
Przerzuciłam nogi przed łóżko i wstałam leniwie. Przeszłam kilka kroków i przyłożyłam dłoń do twarzy ziewając. Potknęłam się o jeden z butów Frei. Ta dziewczyna nie miała chyba ani jednej pary na płaskiej podeszwie, ale za to niezliczone ilości platform, szpilek i koturn. Nie jeden sklep nie miał takiej kolekcji jak ona. Zachwiałam się i upadłam dłońmi i przedramionami tłukąc ustawione niedbale kieliszki z cienkiego szkła.  Odłamki były wszędzie.  Wbiły się w moje dłonie i przedramiona raniąc delikatną skórę. Łzy stanęły mi w oczach gdy pisnęłam. Drżąc podniosłam się i lekko spanikowana ruszyłam do łazienki. Krew spływała po moich rękach i kapała na kafelki. Każdy manewr kosztował, trwającymi wieczność sekundami wzmożonego bólu. Nogą otworzyłam drzwi łazienki i zapłakana usiadłam na blacie obok zlewu. Wszystko było we krwi. Sięgnęłam po apteczkę i odkręciłam wodę. Delikatnie wyjmowałam większe odłamki szkła, zagryzając przy tym materiał rękawa mojej piżamy. Z każdym idealnie ostrym odłamkiem, rosła ilość krwi. Zatracona w bólu i skupieniu nie usłyszałam Fre. Dziewczyna stała w drzwiach.
- Boże Młoda, przez chwilę myślałam, że się tniesz. Krzyknęła na mój widok.
- Pomóż mi. Odpowiedziałam płaczliwie.
Szybko zabrała się do roboty. Obmyła rany wodą z kranu i wyjęła mniejsze kawałki, które przeoczyłam.
Na każdą nawet najmniejszą rankę nakładała plaster.
- Masz szczęście, że obędzie, się bez szycia. Mruczała kończąc opatrywanie moich ran.
Wypuściłam wstrzymywane powietrze.- Szczęście, serio?
Chciałam podnieść się i zabrać za sprzątanie, ale dziewczyna obok mnie miała inne plany.
- Nawet nie waż się za to brać. Powiedziała potrząsając lokami.
Kazała mi usiąść na łóżku i sama zabrała się za sprzątanie, na widok całej tej krwi poczułam lekkie mdłości.
Gdy skończyła i wyrzuciła do śmieci jednorazowe rękawiczki, które miała cały czas, zajęła się śniadaniem.
- Przestań Fre, chyba chociaż to mogę zrobić. Powiedziałam czując się jak pokraka, przecież nie byłam obłożnie chora.
- Daj spokój, jeszcze zacięłabyś się nożem. Zachichotała zupełnie nie zważając na moje uczucia.
Nie wiem czemu budzę instynkt opiekuńczy we wszystkich, którzy mnie znają. Jestem może trochę pechowa i nierozgarnięta, ale potrafię sobie poradzić. Tam myślę...
- Wyglądasz jakbyś się biła z kosiarką. Powiedziała Fre wychodząc z kuchni z dwiema miskami pełnymi płatków owsianych z mlekiem.
Podała mi śniadanie i usiadła na swoim łóżku.
- To gdzie idziecie z Ceinem? Zapytała w przerwie manewrowania łyżką.
- A ty z Hanem? Zapytałam naiwnie próbując zmienić temat.
Dziewczyna westchnęła zirytowana, dokładnie pamiętałam, że rudzielec ma się zjawić u nas.  Mam nadzieje, że godziny naszych spotkań się pokryją, bo nie chciałabym czekać na niego nie wiadomo ile, włócząc się po sektorze.
- Nie wiem Fre, to nie będzie nic wielkiego. Mruknęłam i zajęłam sie posiłkiem, który wydał się nagle bardzo pochłaniającym zajęciem. Łyżka za łyżką, dopóki się nie skończyło, dokładnie tak samo jak moja wymówka od rozmowy o Ceinie.
- Hej, a może obejrzycie film z nami, tutaj? Freja zabrała mi naczynie i razem ze swoim umieściła w zmywarce.
Ten pomysł nie wydał mi się zły, ba był nawet genialny.  Ominęły by mnie peszące gesty i poważne rozmowy, czułabym się też lepiej mając przy sobie Freję. Jej poczucie humoru i bezpośredniość mogły być moimi sojusznikami tego wieczora.
- Porozmawiasz o tym z Hanem? Mógłby wtedy powiedzieć Ceinowi. Zapytałam z nadzieją, że sama nie będę musiała tego robić.
- Jasne.

Sprzątanie całego bałaganu jaki zgromadził się na naszej małej przestrzenie był czasochłonny. Wszędzie walały się nieposkładane ciuchy i buty. Głupie buty Fre, bo ja mam tylko kilka par trampek, jakieś baleriny i buty do biegania, natomiast moja współlokatorka, uff! Schyliłam się by podnieść jednego buta, który utknął za łóżkiem. Ogromna koturna na grubym pasku, była pokryta srebrnym brokatem. Gruby pasek dodatkowo ozdobiony został okrągłymi guziczkami. Zupełnie kosmiczny but. Fre nie była niska, a w takich butach wyglądała jak modelka z wybiegu co najmniej metr siedemdziesiąt osiem.
- Zróbmy sobie pokaz mody! Zapiszczała Fre widząc jak przyglądam się butowi.
Pokręciłam głową, zawsze można było liczyć, że wpadnie na zwariowany pomysł, który wywróci wszystko do góry nogami. Zgodziłam się raczej niechętnie.
Z telewizora rozbrzmiewała muzyka, a z łazienki wyszła Freja, tanecznymi krokiem przemierzyła krótki korytarz. Jej blond loczki podskakiwały przy każdym kroku, a niebieskie oczy krzesały iskry.
Ubrała swoją czerwoną sukienkę, która idealnie opinała zgrabne ciało i szpilki na platformie z krokodylej skóry. No dobra może nie z prawdziwej krokodylej skóry, te zwierzęta są pod ścisłą ochroną, a ich skóry kosztują tyle ile Fre zarobi przez pół roku. Zrobiłam jej kilka zdjęć i przyszła kolej na następną kreację. Komplet w kolorze skóry. Płaty materiały zakrywały biodra, tyłek i jedno udo, a następnie owijały się maskując biust i jej prawe ramię. Do wszystkiego założyła sandałki na gigantycznej koturnie, które fakturą przypominały marszczoną skórę. Miała naprawdę mnóstwo takich odjazdowych kreacji.
Po kilku turach zaciągnęła mnie do łazienki samemu zajmując moje miejsce.
Rozejrzałam się po ciuchach Frei, sukienka zakrywająca mniej niż odrywająca, buty tak wielkie, że nigdy nie nauczyłabym się w nich chodzić. Niesamowite spodnie we wszystkich kolorach tęczy.
Zdecydowałam się na najdzikszą kreację, jaką znalazłam. Lateksowy materiał ledwo zasłaniał to co powinien, a fioletowo błyszczący top nie kryjący brzucha i kosmiczne-brokatowe buty, o których wspominałam wcześniej. Ledwo w nich szłam, śmiejąc się głośno.
Flesz błysnął kilka razy, a Fre niemal dusiła się chichocząc. Jej śmiech był zaraźliwy i nie pomagał w utrzymaniu równowagi, więc po chwili leżałam na kafelkach. Tyłek bolał mnie, a spódniczka podniosła się na brzuch.
Nim w końcu posprzątałyśmy mieszkanie, na moim mobilu znalazło się około stu całkiem kompromitujących zdjęć.
- Powinniśmy zrobić jakiś popcorn, albo coś? Zapytała Freja podając zmęczona na kanapę?
- No.... W sumie. Odpowiedziałam i zapięłam mobil na nadgarstku, wiedząc że mam mało czasu od razu wybiegłam z domu. Nie miałam daleko do sklepu jednak wolałam się nie spóźnić. Biegłam w kierunku sklepu gdy zauważyłam coś dziwnego. Krzyki zwróciły moją uwagę w stronę terenu magazynów, ogrodzonych wysoką siatką. Bójka, kilka osób stało obok dopingując zawodników, normalnie nie zwróciłabym na to uwagi, bo to dość częsty widok, jednak coś było nie tak. Stałam tak zapatrzona w rozgrywające się w oddali wydarzenia, kiedy ktoś krzyknął to imię. Imię, które nie powinno paść.
Zanim się zastanowiłam już biegłam, szybko pokonując przeszkody. Małe ozdobne krzaczki, i kałuże pełne wody. Metalowa siatka też nie stanowiła dla mnie problemu, wbiłam trampki w oczka siatki i wdrapałam się na nią, ignorując ból w poranionych dłoniach. Zeskoczyłam z ogrodzenia i bez zastanowienia rzuciłam sie w stronę walczących. Wyższa z postaci w której rozpoznałam Ceina uderzała częściej i z łatwością unikała wrogich ciosów.
- Cein! Wydarłam się, nie przerywając biegu.
Doskonale znajoma twarz odwróciła się w moja stronę w jego oczach widziałam szok. I nagle jego przeciwnik pozbierał się i widziałam jego zamach. Zatrzymałam sie i zakryłam dłońmi usta, gdy pięść zderzyła się z twarzą Ceina. Nie wydawał się zamroczony, a raczej zirytowany, gdy rzucił się do ataku, jego pięści zacisnęły się na koszulce nie znanego mi chłopaka, może mężczyzny, bo wyglądał na jakieś dwadzieścia sześć lat.  Rzucił mu kilka cichych gniewnych słów.
Zdążyłam dotrzeć do niego  i pociągnąć jego ramię. Rzucił facetem o zimny beton i odwrócił się do mnie.
Na jego policzku widoczna była czerwona rana, jestem pewna, że będzie siniak.
- Co tu robisz? Zapytał ze śladami gniewu w głosie, jednak z każdą chwilą jego spojrzenie łagodniało.
Chciał objąć mnie ramieniem, ale odtrąciłam jego rękę. Patrzyłam jak widzowie rozchodzą sie niezadowoleni, zbyt mało krwi.  Gwałtownie obróciłam sie w jego stronę.
 - Nie mogę uwierzyć, że pobiłeś pięć minut przed naszym spotkanie. Słyszałam w swoim głosie wyrzut.
Byłam taka naiwna, to że znów zaczynamy się umawiać, nie znaczy że on przestanie być taki jak jest. Agresywny i nieprzewidywalny. - Byłam naiwna nie? Powiedziałam patrząc na niego ze skargą, byłam pewna, że moje oczy wyglądają strasznie, bo jego rysy twarzy się zmieniły. Widziałam na jego twarzy dziwną mieszankę goryczy i smutku.
- To było nieporozumienie Ele. Powiedział jakbym była idiotką, której musi tłumaczyć co to samochód.
Dotknęłam dłonią rany na jego twarzy. - To nieporozumienie będzie szczypało. Odpowiedziałam mocniej dociskając palce to jego twarzy, skrzywił się.
Wzruszył ramionami i zapiął suwa bluzy. - Wiesz, że gdyby nie ty nie trafiłby mnie. Mruknął patrząc przed siebie.
Jęknęłam przekonana, że nic do niego nie trafiało.
Zatrzymaliśmy się przed siatką i Cein złożył ręce, żeby pomóc mi przejść. Prychnęłam z wyższością robiąc lekki rozbieg i z łatwością pokonując przeszkodę.  To było dziwne, nie potrafię pokonać prostej drogi bez potknięcia, ani obrać ziemniaków bez krwi, ale bieg z przeszkodami nie stanowi dla mnie większego problemu. Cein pokonał ogrodzenie i położył ręka na moim ramieniu.
- Nie gniewaj się, musiałem. Szepnął mi do ucha.
Spojrzałam na jego twarz i na chwile widziałam tylko stalowe tęczówki. Musiałam to przerwać, bo czułam, że znowu się w tym zatracam.
- Gdzie idziemy? Zapytał zrywając kontakt wzrokowy.
- Po popcorn. Rzuciłam odległym głosem i wprowadziłam nas do samoobsługowego.
Dziwnie wyglądający sprzedawca nawet nie rzucił na nas okiem, musiał być nowy na tej posadzie.
Przemieszczaliśmy się miedzy regałami szukając popcornu, Cein na chwilę zniknął w osobnej alejce, wiedziałam go tylko do połowy, przez niski regał.
- Ele! Zawołał cicho i rzucił w moją stronę jakimś opakowaniem. Odruchowo złapałam paczuszkę, były to orzeszki ziemne. Rzucił czymś jeszcze, ale nie zdążyłam złapać i opakowanie trafiło w stos paczek  chrupków Aligators, kilka opakowań upadło na ziemie.
- Przestań. Syknęłam poprawiając opakowania, gdy się obróciłam chłopak balansował puszką sosu pomidorowego na nodze. Podeszłam no niego lekko dźgając go palcem. - Przestań, wyrzucą nas. Szepnęłam, Cein zaśmiał się i puszka upadła na ziemię rozlewając wszędzie czerwona ciecz.
Cein zrobił znudzoną minę i poprowadził nas do innej alejki dopiero tam wybuchając śmiechem.
- Wyluzuj. Rzucił patrząc na moją zmieszaną minę i cmoknął mnie w usta.
Odwrócił się zmierzając na stoisko alkoholowe, dogoniłam go, gdy w ręce trzymał już butelkę piwa.
- Oddawaj to. Zaśmiałam się próbując sięgnąć napoju, jednak chłopak uniósł rękę, tak że nie mogłam jej sięgnąć. Stanęłam na palcach, ale to było na nic. Poślizgnęłam się i wpadłam na chłopaka, który zaskoczony lekko się zachwiał. Mało brakowało, a całe stoisko pełne piwa wylądowało by na ziemi. Cein przytrzymał mnie jedną ręką i pocałował krótko. Nie wiedziałam czy dobrze się bawię, czy jestem wściekła. Szybkim ruchem otworzył piwo i pociągnął łyk.
- Ej jeszcze nie zapłaciłam.
Zaśmiał się czarująco nic nie robiąc sobie z mich protestów. Jeszcze chwila i zdemolujemy sklep.
- Cein. Syknęłam wreszcie lokalizując popcorn.
Sprzedawca podniósł na mnie karcący wzrok. Teraz się spojrzał, serio?

Podeszłam do kasy, a dziwny facet podliczył moje zakupy, za które zapłacił Cein, mimo moich protestów.
Dopiero gdy wyszliśmy ze sklepu zrozumiałam jaki błąd popełnił sprzedawca.
- Ej nie zapłaciłeś za to. Wskazał piwo, ale on tylko się zaśmiał i wzruszył ramionami. - Serio straszna z Ciebie sztywniara. Powiedział na co dostał kuksańca w bok.
Mój mobil za wibrował, więc odebrałam.
- Ej ty robisz ten popcorn? Zapytał Han dzwoniący z telefonu Fre.
- Spotkałam Ceina, zaraz będziemy. Odpowiedziałam i wyłączyłam się.
- Pośpiesz się złodzieju. Rzuciłam lekko przez ramię, wiedząc że szybko mnie dogoni. 


11 komentarzy:

  1. Hej którego bohatera z moich opowiadań lubicie najbardziej?
    a) Tajemniczego i niebezpiecznego Maksa.
    b) Kochanego i oddanego Rina
    c) Gwałtownego i zaborczego Ceina
    ??

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie osobiscie podoba sie najbardziej b i c nie mogę sie zdecydować a co do rozdziału to zajebisty ;) - mika

    OdpowiedzUsuń
  3. rozdział swietny moim zdaniem c a co z rozdziałem Ele - Rin ? ;* - Madzia

    OdpowiedzUsuń
  4. ja uwielbiam wszystkich ;* opowiadanie cudne - Wiki

    OdpowiedzUsuń
  5. kocham dla mnie wszyscy sa super a szczególnie b i c może dlatego ze szybko uciełaś opowiadanie z Makzem ;) a A nia

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak myślicie, Cein zobaczy tatuaż Elesmery?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myśle ze z trudem ale jednak zobaczy - Mika ;)

      Usuń
    2. Ja też myśle że mu sie uda ale po dużym wysiłku - Ania

      Usuń