poniedziałek, 15 lipca 2013

Rozdział 5

Rozdział 5
Nie do końca książę z bajki


- Pokaż! Pokaż! Pokaż! Mniej więcej tak zareagowała Freja gdy dowiedziała sie o moim najnowszym kaprysie. Trzeba jednak dodać, że prawie tak samo zareagowała, gdy powiedziałam jej o kawie. Ech, jest inna.  Razem zjadłyśmy późny obiad. 
- Zgadnij kto wybiera się dziś na randkę?  Zapytała tańcząc po kuchni w samej bieliźnie. 
- Jeny, dziewczyno jesteś szalona, z kim? Zapytałam kręcąc głową i siadając na blacie w kuchni. 
- No cóż...  Z Hanem, już oddawana miałam na niego oko.  Zachichotała dziewczęco. - Idę się szykować. A tak apropo, nie miałaś dzisiaj zakończenia roku? Zniknęła w łazience nie czekając na odpowiedź. Może i miałam, odbiorę świadectwo potem, nie chciałabym spotkać Lana. 
Mobil za wibrował w tylnej kieszeni moich szortów. 
- Słucham? 
- Zejdź na dół, zaraz będę przy twoim bloku. Nakazał mi znajomy, męski głos i wyłączył sie. 
A właśnie zaczęłam cieszyć sie klimatyzacją, serio było gorąco. 
- Wychodzę. Zawołałam do współlokatorki i udałam się do wind. 
Postanowiłam, że Cein może troszkę na mnie poczekać i wybrałam najwolniejszą z maszyn.  Leniwie przekroczyłam próg. Czekał na mnie za szklanymi ścianami, oparty o betonową ścianę magazynu, pokrytą wielobarwnym graffiti. Starannie zamknęłam za sobą drzwi i spacerkiem udałam się w jego kierunku. 
Pochylił się, żeby złożyć pocałunek na moim policzku, ale powstrzymałam go odpychając jego umięśniona klatkę. 
- Nawet nie próbuj. 
Po jego twarzy przemknął gniew.  Jego pierś poruszała się szybciej niż powinna. 
Zaprowadził mnie na ławki przy bloki.  
- Jak mogłaś próbować umówić się z tym kolesiem? Myślałem, że mnie chuj strzeli, jak się dowiedziałem. Przecież to kompletny dzieciak!  Zrugał mnie wyrzucając ręce w górę. 
Siadł okrakiem na szklanej ławce i wlepił we mnie spojrzenie. 
- Traktujesz mnie jak dzieciaka, więc może powinnam się umawiać z rówieśnikami?! Warknęłam i ze złości zmiażdżyłam pod nogami mniszka, zrobiła się z niego żółto-zielona miazga.
- Ele, z nikim nie powinnaś się umawiać, jesteś moją dziewczyną. Powiedział tonem racjonalnego człowieka, rozmawiającego ze schizofrenikiem. 
Uniosłam oczy ku niebu. - Boże człowieku, ja Cie rzuciłam. 
Ton głosu Ceina dał mi wiele do myślenia gdy mówił.- Mnie sie nie rzuca. 
Wzruszyłam ramionami- Dobrze, umówmy się, że to ty zerwałeś ze mną okej? Zapytałam przytomnie, może naprawdę tylko o to mu chodzi. Jeśli powiedziałabym, że nie ukuło mnie to-skłamałabym. 
- Masz rację, mam Cię w dupie, chodzi mi reputację. Powiedział ironicznie i uśmiechnął się sztucznie. - Naprawdę, gdyby o to chodziło pojawiłabym się z jedną z tych dobrze wyglądających blondynek na wysokich butach. Powiedział z goryczą i zaczęłam myśleć, że tego żałuje. 
- Aaa, no gdyby nie ja, byłbyś z kimś dobrze wyglądającym. Powiedziałam mimowolnie urażona. Mogę sobie powtarzać, że nie zależy mi na jego opinii, ale to gówno prawda. 
Jego dłoń wylądowała na moim ramieniu. - Serio Ele? 
Spuściłam wzrok czując jego potępiające spojrzenie, znów to robił. Sprawiał, że czułam się mała i głupia. 
Jego dłoń wylądowała na moich włosach, łagodnie je gładząc i zakładając kosmyk za ucho. 
Odepchnęłam jego dłoń, bardziej z obowiązku, niż z chęci. Nie liczyłam na komplementy z jego strony, Cein nie należy do takich facetów, nie karmił mnie komplementami, właściwie nigdy.
- Możemy skończyć z tą szopką? Zapytał zmęczonym głosem i położył dłoń na karku. - Powinienem był teraz trenować, a nie uspokajać Ciebie. 
Chwila czułości minęła i znów za gorączkowałam się. Jak śmiał stawiać mnie w takiej sytuacji?!
- Posłuchaj mnie uważnie, Cein kochanie. Nie będę z tobą, bo nic mnie z tobą nie łączy. Krzyknęłam i poderwałam się z ławki, biegnąc w stronę  wieżowca. 
Czego się nie spodziewałam Cein ruszył za mną. 
- Nie skończyłem z tobą! Warknął za mną i złapał za łokieć w połowie drogi. 
Wyrwałam się i kopnęłam go w piszczel. Wbiłam kod i wbiegłam do budynku, zatrzaskując za sobą drzwi.  Ręce Ceina uderzyły o szklaną powlokę. Odwróciłam się i pokazałam mu środkowy palec, następnie wbiegłam do windy. 
- Na trzydzieste! Wykrzyknęłam polecenie urządzeniu i zdałam sobie sprawę, że znów wybrałam najwolniejszą z wind. 
Maszyna leniwie wykonała polecenie, a ja zerknęłam w dół. Nie dostrzegłam Ceina, chyba dał sobie spokój, to do niego nie podobne. Cierpliwie czekałam aż winda zatrzyma sie na moim piętrze i ruszyłam do drzwi. 
Otworzyłam je kodem i starannie zamknęłam, oparłam się przez drzwi. 
- Jesteś Fre? Zawołałam od progu wyjmując z kieszeni Mobila. 
- Nie mam jej. Odpowiedział mi wkurzony, arogancki, męski głos. 
O cholera!
Odwróciłam się w stronę głosu. Cein siedział na moim łóżku z szeroko rozstawionymi kolanami, na których opierał łokcie. 
- Kod to data śmierci Susi i 12345? Musicie go zmienić, bo ktoś was okradnie. Rzucił bezczelnie. 
- Prócz Ciebie nikt na to nie wpadł, nie możliwe, żebyś pamiętał datę śmierci Suszi. Wytknęłam mu. 
Przetarł dłonią twarz i spojrzał na mnie z nostalgią.- Wpadłaś do mnie cała zapłakana. Powiedział powoli szukając mojego wzroku. - Mam dobrą pamięć.
Suszi miała piętnaście lat, była z nami odkąd pamiętam, jej śmierć przeżyłam jak śmierć członka rodziny. To był straszny dzień, prawie rok temu. 
- Włamałeś sie do mojego domu. Powiedziałam powoli siadając na blacie w kuchni, miałam na niego dobry widok. 
- Powiedziałem już. Jeszcze z tobą nie skończyłem. Jego głos ociekał złością. - Nie uciekaj ode mnie, więcej Ele. Jestem ostatnią osobą przed którą powinnaś. 
Zapatrzyłam sie na jego ramiona. 
- Jesteś ostatnią osobą, którą chcę widzieć. Odpyskowałam szybko. 
Wstał i podszedł blisko mnie, kładąc dłonie po obu stronach blatu, wiążąc mnie między nimi. 
- Sama w to nie wierzysz. Posłuchaj Ele, rozumiem, że się przestraszyłaś wtedy, ale... Kurwa Ele, przestań ode mnie uciekać. Możemy się spotkać, spróbować jeszcze raz? Zapytał intensywnie na mnie patrząc. 
Próbowałam uciec od jego oczu, ale ciemne, stalowe ślepia zdawały się mnie hipnotyzować. 
- Było nam razem dobrze. Przekonywał dalej. 
Zebrała sie w sobie siląc się na odpowiedź. - Dlaczego, świetnie Ci beze mnie. Wypaliłam. 
Westchnął głęboko i znów na mnie spojrzał. - Byliśmy zgranym zespołem. 
Mogłam się spodziewać takiej odpowiedzi. 
- Będę po Ciebie jutro wieczorem.  Powiedział i musnął ustami mój policzek. Poczułam perfumy i jego zapach. Do tego doszły miękkie usta na moim policzku, serce przyśpieszyło mi zauważalnie. 
Odsunął sie ode mnie i szybko znalazł przy drzwiach. - I zmień ten cholerny kod, jak ktoś się do was włamię, zabiję Cie.  Rzucił na pożegnanie i już go nie było. 
Czy właśnie znów zaczęłam umawiać się z Ceinem? Po tym wszystkim co się stało, po wszystkich
moim słowach i zapewnieniach. Jestem w kropce, wszytko wraca, to od czego tak zawzięcie uciekałam.  Nic się nie zmieniło, te pół roku było męką, wyrzuty sumienia, złość i tęsknota. Teraz, kiedy zaczynałam radzić sobie bez niego, wrócił i odebrał mi cały spokój jaki zdołałam zgromadzić, całą pewność siebie. Nie mogę się od niego uwolnić, bo nawet nie wiem czy chcę. 
W moich oczach zaczęły się gromadzić łzy, zwykle płakałam bez powodu. Mój organizm to zdrajca, wcale nie chcę grać takiej małej bidulki, nawet jeśli nią jestem. 
Do mieszkania wpadła jak burza, ze swoimi bujnymi lokami Freja. 
- Szybko poszło. Skomentowałam malując paznokcie. 
Zdjęła szpilki i rzuciła jej w kąt. - Hej, to nie koniec, on będzie tu jutro. Powiedziała rzucając mi się na szyję. - Dlatego stawiam Ci jutro kino Kochanie. Dodała roztaczając wszędzie swój urok. - Będziemy musiały posprzątać ten burdel, to co kino? Zapytała z nadzieją w głosie. 
Skuliłam sie lekko- Ktoś inny stawia mi kino. Wymamrotałam jakby zawstydzona. 
Fre zrobiła swoją popisową minę wyrażającą niezadowolenie.
- Ceinowi sie to nie spodoba. 
Westchnęłam zrezygnowana i położyłam się na łóżku głową w dół, opierając nogi o ścianę. - Właściwie to jest aż nazbyt zadowolony.  
Stanęła nade mną i jej koli połaskotały mnie w twarz, gdy mówiła. - Wiedziałam, że dasz mu szansę.  Cmoknęła mnie w policzek, i spojrzała na mnie uważnie. Jej zachowanie zmieniło sie diametralnie, na jej twarzy zaczęło sie malować poczucie winy.
- Płaczesz Mała? Zapytała zatroskana i odgarnęła mi włosy z twarzy.
Pokręciłam głową, nie ufając swojemu głosowi.
- Posłuchaj, jeśli na prawdę nie chcesz się z nim widzieć, załatwię to, obiecuje. Nie czuj, że jesteś do czegoś zmuszana. Zaczęła mi tłumaczyć, jak małemu dziecku.
Rozpłakałam się na dobre, zmieniłam pozycję, wtuliłam się w pościel.
- Tto nie tak Fre, jjja po po prostu.... Wzięłam głęboki, płaczliwy wdech. - Wszystkim mówiłam, że to koniec i tak się broniłam, a znów wyszło na jego. Zzzro ro robiłam z siebie ofiarę, bezwolna panienkę. Załkałam i ponownie rzuciłam sie na łóżko.
- Lakier! Syknęła Freja i błyskawicznie zabezpieczyła małą butelczynę.
Patrzyłam na nią zza poduszki, którą trzymałam na twarzy. - Nie chciałam zepsuć Ci twojego dnia. Powiedziałam skruszona, tak się cieszyła, że układa jej się z Hanem.
- Za bardzo się przejmujesz tym o inni o tobie pomyślą. Powiedziała spokojnie przytulając mnie. - I tak wszyscy Cię kochają.
Załkałam raz jeszcze i uspokoiłam się trochę, w końcu miała trochę racji, a ja nie powinnam się tak nad sobą rozczulać.
Fre potargała mi włosy- Jutro razem zrobimy sie na bóstwo i spędzimy najlepsze randki naszego życia! Wykrzyknęła radośnie i zniknęła w kuchni, za moment usłyszałam jej głos, informujący mnie o babskim wieczorze jaki zaplanowała.
- Powiedz, to jest tak jak mówią, te dziewczyny? Zapytała w przerwie jedzenia popcornu.
Zamyśliłam się i zgubiłam wątek, więc poprosiłam, żeby rozwinęła swoją myśl.
- No, że Cein tak super całuje. Wyszeptała podekscytowana.
Zaczęłam mówić, zanim zdążyłam się opamiętać.
- One nie mają o tym pojęcia, nie całuje ich tak jak mnie. Wytknęłam z pewnością, zanim zdążyłam przemyśleć swoją wypowiedź.
O cholera, naprawdę powiedziałam to na głos?
- Jasne Mała, nikt tak nie twierdzi. Powiedziała z pewnością. Uważała się za eksperta w dziedzinie związków miedzy ludzkich, może miała ich spory staż, ale bez przesady.
Zamyśliłam się, każdy pocałunek Ceina, był niesamowity. Miał kilka sposobów na pocałunki.
Czasami całował mnie gwałtownie, jakby popędliwie. Jakbym była ostatnią kroplą napoju, a on był spragniony.
Czasami całował mnie, jakbym była jakimś delikatnym kwiatem, mogącym rozpaść się gdyby zbyt mocno mnie dotknął, jakbym była delikatniejsza niż skrzydła motyla.
Zwykle całował mnie z pewną, dziwną pewnością. To coś jakbym była nagrodą, tylko on mógł mnie całować i czerpał z tego satysfakcję. Jakby ostrożnie i pewnie zarazem. Uspokajająco i upajająco jednocześnie.
Rumieniec zapiekł mnie w policzki i zerknęłam w stronę Frei, patrzyła na mnie i moje zamyślenie, układając rzeczywistość pod swoje wyobrażenie.
Nalała do swojego i mojego kieliszka więcej czerwonego wina.
Niepewnie uniosłam naczynie i zamoczyłam usta w klarownym płynie. Cierpki i słodki zarazem płyn rozlał sie po moim gardle, to było nawet przyjemne. To nie był mój pierwszy kieliszek i zaczęłam czuć lekkie szumienie w głowie, podniosłam się i odstawiłam kieliszek  ja sie nie upijam.
Fre machnęła jeszcze kilka i zaczęła tańczyć, w rytm muzyki dobiegającej z telewizora. Chciałabym tańczyć jak ona, spokojnie i rytmicznie, nęcąco i frywolnie. Czasem chciałabym być jak Freja, być jej dokładną kopią, zdawała się zawsze mieć nad wszystkim kontrolę. O niej nikt nie mówił z pobłażaniem, nie zwracał sie do mnie "Młoda", nie traktował jak dziecka.
Odwróciłam się, bo dostałam wiadomość.
~Cein~
Kiedy zamierzałaś mi powiedzieć o tatuażu? Bardzo się zdenerwuję jeśli to nie będzie moje imię. 


Zaśmiałam sie histerycznie, na chwilę przypominając dlaczego się w nim zakochałam. Niby ostrzegający, a jednocześnie tak ironicznie zabawny.
- Co Cię tak bawi? Zapytała Freja zabierając mi mobil.
Los chciał, że akurat w tym momencie zadzwonił. Dziewczyna bez zastanowienia odebrała.
Odezwała się dopiero po chwili. - Niezłe kazanie Kotku, ale chyba nieadresowane do mnie. Powiedziała ze śmiechem, nie chciałam słuchać jego wyrzutów. Na migi pokazałam Fre, że śpię.
- Nie mogę, ona śpi. Tłumaczyła dziewczyna, tłumiąc chichot.
- Daj spokój Cein, sama Ci powie, jak będzie chciała. Negocjowała dalej, a ja płonęłam z ciekawości, o czym rozmawiają?
Blondynka upadła na łóżko i zaniosła sie śmiechem. - Jeśli ją znam, to będziesz musiał poczekać, zanim Ci pokaże. Zachichotała znowu, lekko wstawiona stawała się bardzo rozrywkowa i rozchichotana. - A nie Łobuzie, to ja znam ją lepiej.
Upierała się, a ja słuchałam zainteresowana, choć powieki, jakby wierząc w moje kłamstwo, zaczęły mi ciążyć.
- Ele, prawda że ja znam Cię lepiej? Zapytała ogłupiona przez procenty krążące jej w krwiobiegu. - Bo spała... Zaczęła się tłumaczyć pokrętnie, a po chwili zaśmiała się jak mała dziewczynka.- Tak jest proszę pana. Powiedział tylko i rzuciła we mnie telefonem.
- Co się stało? Zapytałam naturalnie sennym głosem.
- Chowasz się przede mną Ele? Zapytał karcącym głosem.
Westchnęłam, pragnęłam spać.
- No dobrze, śpiochu, wyciągnę to z ciebie jutro. Aa, proszę nie pozwól jej już pić.
Zaśmiałam się niekontrolowanie co odebrał jako upojenie alkoholowe, co skwitował jękiem. - Dałaś się spić? Zapytał z troską i jakby zażenowaniem.
- Nie jestem pijana. Fuknęłam groźnie. - I nie pokaże Ci tatuażu. Oświadczyłam z pewnością.
Głos w słuchawce zamruczał z niezadowoleniem. - Jako mogłaś to zrobić? Chyba będę musiał pogadać z Luką, od kiedy dziara nieletnich? Zirytował się, a ja wkurzyłam i zaniepokoiłam.
- Tylko spróbuj. Ostrzegłam go przytomnie.
Zaśmiał się, zanim spytał- A co ty mi możesz zrobić? Zapytał ironicznie i mogłam sobie wyobrazić, jaką robi minę. Na pewno uśmiecha się arogancko, lekko unosząc lewy kącik ust.  
- Chcesz się przekonać? Zapytałam nie całkiem na serio. Przegryzłam wargę.
- Ummm. Udał zastanowienie. - Chcę.
Mocniej zacisnęłam zęby na wardze i zastanowiłam się nad odpowiedzią. - Zgodzę się na każdą torturę, która będzie się wiązała z dotykaniem. Wypalił w słuchawkę, a ja wybuchnęłam śmiechem.
- Możesz sobie pomarzyć, przy okazji wyobraź sobie mój tatuaż, bo prędko go nie zobaczysz. Droczyłam się nieświadomie.
- Wiesz, że wolę działać. Mruknął w mobil, zadziornym zachrypniętym głosem.- Nie powinnaś już spać księżniczko? Zapytał nagle, jakby dopiero uświadamiając sobie późno godzinę.
- Wiesz, właściwie to szykuję się do spaceru. Skłamałam gładko, chcąc go wkurzyć. Nie liczcie na wyrzuty sumienia, zasłużył sobie. Nie jestem dzieckiem i nienawidzę takiego traktowania, a on powinien o tym wiedzieć. Na pewno wiedział.
- Kłamiesz. Powiedział głębszym i ostrzejszym głosem.
- Dlaczego, chciałam wstąpić do nocnego sklepu, Freja będzie miała jutro kaca, przydadzą jej się tabletki.
Cisza w słuchawce upewniła mnie w jego gniewie.
- Rusz się na krok, a przyjadę tam i osobiście ułożę Cie z powrotem w łóżku. Zagrzmiał nie do końca zły.
- Nie cierpię Cię. Fuknęłam w urządzenie, pokonana i zażenowana.
Usłyszałam głęboki wdech i westchnienie.
- Nikt nie irytuję mnie tak jak ty Ele. Policzę się z tobą jutro. Dobranoc Złośnico.
Wyłączył się zanim zdążyłam na niego nakrzyczeć. Nie chodziło tylko o niego. Dałam się wciągnąć w te grę. Znów dałam się wciągnąć w bycie z nim, w rozmowy i przekomarzanie  na moment znów tam była, jakby te pół roku nigdy się nie zdarzyło. Oczywiście wcześnie tak często się nie kłóciliśmy, ale to były inne czasy, jak byłam inna. Schlebiało mi jego zainteresowanie, czułam się wyjątkowa. Ciężko otrząsnąć się po takim zawodzie, bo książę z bajki okazał się postacią nie pasującą do baśni. W bajkach dla dziewczynek nie występują zaborczy, mający problemy z agresją i przestrzeganiem prawa, wytatuowani wojownicy.




7 komentarzy:

  1. Pisz szybko kolejna a tak przy okazij to kiedy następny Ele - Rin - madzia ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Może dzisiaj dodam kolejny rozdział Ele- Cein ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieje że coś wymyslisz troche mnie zasmuciłąś to wiadomością ale pocieszam się tym ze może będzie rozdział Ele - Cein - mika

      Usuń