Tatuaż
Wysiadając na przystanku sieci komunikacji miejskiej myślałam nad zmianą jaka zaszła we mnie, przez okres w którym mieszkam z Fre. Cedząc gniewne kroki po betonowej posadzce doszłam do wniosku, że na to jacy jesteśmy mają wpływ ludzie, których spotkamy. Przyjeżdżając tu byłam zahukaną nastolatką, która kurczyła się w sobie na dźwięk podniesionego głosu. Teraz dzięki zbawiennemu wpływowi Frei i niechętnie to przyznaję, Ceina stałam się inna osobą. Bardziej odważną i pewną siebie. Nadal są we mnie echa tej dawnej dziewczyny, ale one chyba nigdy nie odejdą. Teraz kiedy idę w stronę pełnego ludzi boiska do koszykówki, odwaga bardzo mi się przyda, szczególnie dlatego, że idę opieprzyć ich bożka, dosłownie bożyszcze tłumu, niepokonany i nieobliczalny Cein aka Dupek. Czułam buzująca w krwi adrenalinę i trującą złość. nie tylko zepsuł mi randkę, i nastraszył świetnego chłopaka, o przede wszystkim zaznaczył swoja władze nade mną. On ustala z kim się spotykam, a właściwie z kim się nie spotykam.
Dostrzegłam go, grał sobie w najlepsze. Długa koszulka oblepiała mokre od poty mięśnie, gdy wyskakiwał robiąc wsad do kosza. To była uliczna wersja gry w którą gram w szkole, przepychali się i wykonywali agresywne gesty. Gdy bezpardonowo wkroczyłam kilka głów odwrócił do się w moja stronę i padło kilka komentarzy, większość ludzi stąd bardzo lubiłam, ale kończąc z Ceinem, musiałam skończyć z jego ludźmi. Cein nie zdążył mnie zauważyć, gdy popchnęłam go w plecy, podczas skoku. Nie upadł na ziemię, jak na to liczyłam, a tylko zachwiał się i obrócił oburzony.
- Co jest kurwa? Warknął zanim zdążył zobaczyć, kto przerwał mu grę.
Jego oczy rozszerzyły się, a usta wygięły w ironicznym uśmiechu, na który nawiasem mówiąc, kiedyś poleciałam, tak bardzo się w nim kochając.
- Hej Kotku. Przywitał się swoim niskim i chropowatym głosem.
Gorączka uderzyła mi do głowy.
- Posłuchaj mnie. Warknęłam mierząc w niego palcem.- Nie podaruję Ci tej randki dupku!
Spojrzałam na niego z pod rzęs. - I nie nazywaj mnie kotkiem, już dawno nim nie jestem. Syknęłam przez zaciśnięte zęby.
Rozległo się kilka gwizdów i krzyków i zadałam sobie sprawę, że mamy widownię, zdążyłam o tym zapomnieć, zatracając się w swojej złości i jego metalicznych oczach.
Cein zaśmiał się cynicznie i chwycił mój łokieć, by poprowadzić mnie przez siatkę.
- Zaraz dokończymy chłopaki, ona ma chyba trudne dni. Zawołał wesoło do swoich kumpli.
Próbowałam się wyrwać, ale chłopak trzymał mocno. Odezwał się dopiero, gdy znaleźliśmy się za krzakami puścił moje ramię, ale zrobił to niechętnie.
- Nie krzycz na mnie przy kumplach, żaden facet tego nie lubi. Powiedział wkurzonym głosem i spojrzał na mnie nieprzychylnie, zwykle tak na mnie patrzał. Z mieszaniną pobłażania i niechęci w szarych oczach, które wyglądają jak chropowate i błyszczące zarazem blaszki.
- Nie obchodzi mnie co sądzą twoi kumple. Jak śmiałeś straszyć Lana? Zapytałam napastliwie ignorując uczucie formujące się w dole mojego brzucha. Gdy tak na mnie patrzy czasem znów czuję się jak zakłopotana dziewczyna wyznająca mu uczucia, zupełnie taka jaką byłam. Zawstydzona i nieśmiała.
- Co proszę? Warknął na mnie w zupełnym osłupieniu. - To ja miałem dzisiaj, przyjść i opieprzyć Ciebie. Próbowałaś umówić się z tym chłopaczkiem?! Krzyknął podnosząc w górę ręce.
- Mam prawo umawiać się z kim chcę. Próbowałam się bronić, mimo tego, że czułam się coraz gorzej.
Przybliżył się do mnie na odległość ramienia i zmroził wzrokiem
- Jesteś moja i nigdy o tym nie zapominaj.
- Nie należę do nikogo Cein, sama decyduję z kim się spotkam. Wyszeptałam zmieszana.
Podniósł moją twarz, podtrzymując podbródek dwoma palcami. - Pamiętaj, że za twój kaprys zapłaci chłopak nie ty. Wytknął mi śmiertelnie poważnym głosem.
Już zapomniała, jak przerażający może być, gdy tego zechcę. - Wrócimy do tej rozmowy. Rzucił na koniec i ponownie chwycił moje ramie, wprowadzając mnie na trawę bliżej boiska.
- Tar, odprowadzisz Ele, do jej domu? Spytał i nie czekając na odpowiedz odwrócił się do mnie. Był pewien, że dziewczyna zaraz tu przyjdzie. Zapiął do końca suwak mojej bluzy i poprawił ja lekko.
- Marzniesz. Zarzucił mi karcącym tonem.
Pojawiła się Tarpei i posłała mi uśmiech.
- Sama mogę się odprowadzić. Fuknęłam odzyskując choć trochę pewności siebie.
Cein pokręcił głową, jakbym była małym, nieposłusznym dzieckiem i przekazał moje ramie Tar. Dziewczyna objęła moje ramie lekko.
- Potrafi być nadopiekuńczy prawda? Zapytała śmiejąc się przyjaźnie.
Zrozumiałam, że oni nigdy nie traktowali mnie poważnie, ani tego naszego zerwania. Dla nich byłam tylko gówniarą, która pokrzyczy, pokrzyczy, ale i tak potulnie wróci do Ceina. Jak maskotka.
Nie potrafiłam się nawet wkurzyć, czułam się całkowicie wypompowana.
Mobil Z za wibrował, więc rozpostarłam go by odczytać wiadomość.
~Cein~
I nie szwendaj się sama tak późno, wiesz jak tu niebezpiecznie.
~ja~
Wiesz, że nie jesteś moim ojcem?
Wysłałam wiadomość niespiesznie muskając aksamitną powierzchnię. wielofunkcyjnego urządzenia. Nie słuchałam już trajkotania odprowadzającej mnie dziewczyny.
Zimny wiatr owiewał mi twarz, byłam taka rozczarowana i zażenowana jednocześnie. Zatrzymaliśmy się przed moim blokiem i wróciłam myślami do "tu i teraz".
- A kto odprowadzi Ciebie? Zapytałam przytomnie.
Dziewczyna roześmiała się protekcjonalnie i spojrzała na mnie z góry.
- Mnie nikt nie musi odprowadzać. Pocałowała mnie w oba policzki i odeszła, zostawiając mnie osłupiałą. Cholera była starsza o jakieś trzy lata, góra.
Uformowałam Mobil w dłoniach i jako kartę wsunęłam w otwór przy wejściu, nie chciało mi się wpisywać kodu. Każdy z mieszkańców ma swój osobisty, długo myślałam na swoim i zdecydowałam się na datę, której nie zapomnę, śmierć mojego ukochanego psa.. Wsiadłam do wleczącej się windy i usiadłam na jej podłodze. Ten dzień nie tak miał wyglądać do cholery. Nie obchodziło mnie, że ludzie na zewnątrz bloku, doskonale widzą, że siedzę załamana w windzie. Przezroczyste windy to debilny pomysł, serio. Drzwi otworzyły się, więc leniwie wstałam. Kod do drzwi, różnił się od tego przy wejściu do bloku, ale był tak banalnie prosty,że szybko go wpisałam. Obie z Fre uznałyśmy, że nikt nie wpadnie na tak prosty kod, no cóż jak dotąd nikt nas nie okradł, więc to może nie najgorszy pomysł. Weszłam do łazienki, po drodze zdejmując ubrania. Przejechałam po ciele laserem depilującym i wzięłam prysznic z suszeniem włosów. Zwykle tego nie robię, bo błyskawicznie wysuszające pompy, niszczą włosy, ale dziś nie chcę czekać aż wyschną. Wciąż nie zapalając światła rzuciłam się na łóżko. Mobil za wibrował mi na nadgarstku, zrzuciłam urządzenie z dłoni i zamknęłam oczy. Chcę spać, chcę spać. Powtarzałam w myśli, nałożyłam na głowę poduszkę i w końcu usnęłam. Czułam się jakbym przespała tylko chwilę, gdy obudził mnie dźwięk Mobila. Próbowałam spać dalej, ale urządzenie wściekle wibrowało gdzieś w nogach łóżka. Poderwałam się gwałtownie i przekopałam pościel, szybko odebrałam.
- Co jest?! Warknęłam w słuchawkę.
- Nie ignoruj kurwa moich sms'ów! Wściekła się głos Ceina w słuchawce.
Uderzyłam tyłem głowy w ścianę.
- Pierdol się.
Mogłam sobie wyobrazić, wściekłość wymalowaną na jego twarzy.
- Lubie jak klniesz. Powiedział z niepokojącym spokojem. Cedząc słowa z idealną dykcją.
- Spałam. Jęknęłam w słuchawkę i zerknęłam na urządzenia. - Dochodzi druga w nocy, a ty budzisz mnie i krzyczysz w telefon.
- Mogłaś odpisać. Powiedział tonem naburmuszonego dziecka. - Pogadamy jutro.
Wyłączył się a ja nadal z niedowierzanie patrzyłam w telefon. Odczytałam pozostałe wiadomości. " Zachowujesz się jak dziecko, wiec ktoś musi Ci ojcować". " Musimy omówić nasze sprawy, zobaczymy się jutro". " Możesz do cholery zachowywać się jak duża dziewczynka i odpisywać na moje wiadomości". "Nie wkurzaj mnie Ele".
Opadłam na łóżko nie mogąc uwierzyć w to co czytałam, on miał problemy.
Drzwi otworzyły się z cichym sykiem, w holu pojawiła się zmęczona Freja, jej puszyste kręcone włosy były w całkowitym nieładzie. Nie słyszałam jej obcasów, więc musiała jej zdjąć w holu, żeby mnie nie obudzić.
- O Boże! Krzyknęła na mój widok. - Nie strasz mnie tak Mała, czemu siedzisz po ciemku?!
Potknęła się o moje buty, gdy zdejmowała koszulkę, przez głowę. Rozbieranie się w całym domu, było naszym rytuałem. Gdy się ogarnęła i padła na łózko, widziałam zmęczenie na jej twarzy, mimo mroku.
- Ciężki dzień?
Głowa dziewczyny upadła na poduszkę. - Nawet nie wiesz jak bardzo.
Zostawiłam ją w spokoju i zajęłam się sobą. Otworzyłam na Mobilu My Face Map i przeglądałam niespiesznie, udostępniane przez znajomych treści. Moją uwagę przykuła reklama studia tatuażu mojego znajomego. Do głowy wpadła mi pewna myśl. Nie jestem już dzieckiem, zamierzam to udowodnić, poza tym już dawno chciałam to zrobić. Następnego dnia obudziłam się po dwunastej, ale Fre jeszcze spała. Ubrałam się szybko i zrobiłam makijaż, chwyciłam Mobil. Nie zmieniłam decyzji z nocy, wstałam podekscytowana tym co zamierzałam zrobić.
Przez chwilę zastanawiałam się nad pożyczeniem butów na obcasie od Fre, ale w aż tak buntowniczym nastroju nie byłam. Zadowoliłam się parą szmacianych tenisówek, szortami i t-shirtem. Wyszłam z domu i prawie w podskokach przemierzałam sektor. Po półgodzinnym marszu znalazłam to czego szukałam. Niepewnym krokiem przekroczyłam próg studia tatuażu.
Mężczyzna cały w tatuażach, siedział na kanapie z mobilem w ręku.
- Cześć Luka, znajdziesz na mnie chwilę? Zapytałam nieśmiało znajomego tatuażystę.
- Elesmera? Zapytał zdziwiony i wstał by zamknąć mnie w niedźwiedzim uścisku. - Co słychać u Ceina? Ostatnio się u mnie nie dziarał. Zaśmiał się.
Niezręcznie wybijałam sobie kostki w palcach. - Nie jesteśmy już razem. Powiedziałam cicho i zaśmiałam się głupkowato.
- Słyszałem, że był kwas, ale Cein mówił, że już ok. Dobra nie będę drążył. Usiadł na kanapie i zaprosił mnie do tego samego. - Z czym do mnie przychodzisz?
Był bardzo sympatycznym człowiekiem, jak dla mnie artystą. Jego ciało, niemal całe pokryte jest tuszem i miał wygoloną głowę.
- Chciałam zrobić sobie pierwszy tatuaż, ale zależy mi na czasie. Oświadczyłam patrząc na niego wyczekujące.
- Hmmmm. Normalnie powinnaś się umówić, ale zobaczę co da się zrobić. Wstał i podszedł do kontuaru, na ścianie na magnetycznej tablicy wypisane były godziny i nazwiska.
Podumał chwilę i złapał się za kark. - To będzie coś dużego? Zapytał zamyślonym głosem.
- Nie jakieś piętnaście centymetrów. Odpowiedziałam i rozłożyłam przed sobą Mobila, szybko znalazłam wzór w internecie.
Podeszłam do Luki z urządzeniem. - Chcę coś takiego. Powiedziałam pokazując obrazek mężczyźnie.
Roześmiał się i dokładnie obejrzał wzór. - Mam dwie godziny do następnego klienta, myślę, że zdążymy. A gdzie chcesz to cudo? Zapytał oddając mi urządzenie.
Zamyśliłam się na moment, bo okazało się, że o tym nie pomyślałam. Oparłam się o ladę, gdy przyszło mi do głowy odpowiednie miejsce. Trochę się krępowałam, ale uznałam, że to nic złego. - Myślałam o żebrach. Wyznałam w końcu czując, że lekko się czerwienie.
- Hmmm. Zamyślił się znowu.- Wiesz co chyba poproszę Elisę, żeby Cię obsłużyła, bo ten twój rzekomo były chłopak jest dość gwałtowny.
On najwyraźniej nie czuł się skrępowany, bo zaraz znikł za zapleczem, ale mi było na prawdę głupio. Mogłam poczekać na Fre i zrobić to razem z nią, ale miała prawo do odpoczynku, zaharowuje się w tym klubie. Dopiero teraz uderzył mnie strach, bałam się bólu. Ręce trzęsły mi się gdy zza zaplecza wychodziła, równie wydziarana dziewczyna. Nie mogła być dużo starsza ode mnie.
- Część! Przywitała się ze mną i może mam paranoję, ale wydaje mi się, że dokładnie zmierzyła mnie wzrokiem.
- Hej. Powiedziałam usiłując zamaskować drżenie dłoni.
Cein, mówił że to nie boli bardzo mocno. Chociaż w jego skali, to równie dobrze mógł być niewyobrażalny ból, dla kogoś takiego jak ja. Jestem raczej wrażliwa na ból, ale nie osądzajcie mnie, mam delikatną skórę.
- Więc to jest ta słynna Ele? Zapytała i wydaje mi się, że dostrzegłam w jej głosie, a może wyrazie twarz coś ironicznego lub nawet negatywnego.
- Słynna? Zapytałam nieśmiało i przestąpiłam z nogi na nogę.
Dziewczyna odgarnęła czarne i mocne włosy na ramię i uśmiechnęła się sztucznie.
- Jestem kuzynką Ceina, dużo o tobie mówi. Powiedziała swoim głębokim głosem, który ja zawsze chciałam mieć.
Westchnęłam poirytowana.
Luka chyba podłapał temat a tym samym moje podrażnienie, więc wskazał mi miejsce gdzie miałam usiąść. Dziewczyna poprawiła lampę i przygotowała swój sprzęt.
Drżącymi dłońmi podwinęłam bluzkę i ukazałam miejsce na tatuaż.
- Tu dziaramy? Zapytała bosko-wyglądająca kuzynka Ceina i spojrzała na wzór wciąż widoczny na moim mobilu.
Zwykłym długopisem naszkicowała wzór na mojej skórze i chwyciła maszynkę, której końcówkę namoczyła urządzenia.
- Hej wyluzuj Laska, cała drżysz. Powiedziała swoim przemądrzałym głosem.
Dotknęła mojej skóry i ból nie był nie-do-wytrzymania. Uśmiechnęłam się z ulgą.
- Myślałam, że osoba taka jak ty na pierwszy raz wybierze, jakiś cytat po łacinie, albo kwiatki. Skomentowała czarnowłosa, nie przerywając pracy.
- Taka jak ja to znaczy? Zapytałam ignorując to, ze mocniej docisnęła igły do mojej skóry.
Dziewczyna cierpliwie tworzyła swoje dzieło, co jakiś czas maczając maszynkę w różnobarwnym tuszu i przemywając moją skórę na żebrach papierowym ręcznikiem.
- Z tego co słyszałam jesteś raczej dziewczęca. I bardzo młoda, ile masz lat?
Przełknęłam chęć wyrządzenia jej krzywdy i grzecznie odpowiedziałam. - Niedawno skończyłam siedemnaście.
- No tak. Odpowiedziała uśmiechając się znacząco.
Zacisnęłam zęby, a dwie godziny później, byłam już dumną posiadaczką piętnasto-centymetrowej czaszki z różami w strategicznych miejscach. Wyglądała cudownie. Nie mogę powiedzieć, żeby to był przyjemny masaż, ale było warto. Na koniec dostałam specjalną maść.
Zapłaciła i wyszłam, czułam się świetnie. Po drodze zrobiłam zakupy i kupiłam Fre jej ulubioną kawę.
cudne ;* - mika
OdpowiedzUsuńŚwietne ;) - Madzia
OdpowiedzUsuńfajne - anka
OdpowiedzUsuńPisz dalej! - Anita
OdpowiedzUsuńuwielbiam to tak samo jak Ele - Rin ;) - Anita
OdpowiedzUsuń