Dedykacja dla Wiki, wszystkie "niunie" w tym rozdziale są dla Ciebie ;))
Rozdział 8
Układ
Na boisku zapach potu mieszał się z testosteronem i charakterystyczna wonią rywalizacji. Tak jak przypuszczałam/byłam pewna Cein nie oddał zwycięstwa, to było poza jego zasięgiem.
Nie mogę jednak powiedzieć, żeby cieszyło go to zwycięstwo. Niby przybił 'piątki' chłopakom, jednak wnioskując po jego minie, nie był zadowolony. Nagle jedna z dziewczyn siedzących na ławce wpadła w jego ramiona.
- Zwycięstwo! Wrzasnęła jakby to było co najmniej NBA.
Chłopak trochę się zmieszał i szybko odszukał mnie wzrokiem, patrzyłam na niego ze starannie dobraną i z trudem utrzymaną miną wyrażającą znudzenie.
Cein prawię nie dotknął dziewczyny, ale szybko przekierował ją w ramiona innego członka drużyny, nie winiłam go, to laska była nachalna. Dla mnie to był jasny sygnał nikt mnie tu nie traktował poważnie.
Fre wstała i otrzepała niewidoczne ślady kurzu ze swoich spodni.
- Zaraz mocno poturbuje ten panienkę. Oświadczyła z mocą i zobaczyłam w czyje ramiona pchnął dziewczynę Cein.
- Uważaj na lakier. Rzuciłam za nią kiedy zmierzała w kierunku Hana.
Usiadłam na siedzeniu ławki i obserwowałam zbliżającego się Ceina, koszula lepiła się do jego ciała, w ręku trzymał pomarańczową piłkę.
- Przegrałeś. Powiedziałam uśmiechając się zadziornie.
Kucnął pomiędzy moimi nogami kładąc łokcie na moich udach.
- Niunia ja nigdy nie przegrywam. Oświadczył z arogancją i cmoknął mnie w usta. Odepchnęłam go lekko, żeby nie czuł się zbyt pewnie. - Hej odmawiasz mi? Zapytał zadziornym głosem.
- Zagramy? Zapytał sięgając po piłkę.- Obiecuję dam Ci wygrać.
Podniosłam się i zabrałam mu piłkę. - Wygram i bez tego.
Chłopak dogonił mnie szybko i objął w tali. - A jeśli nie? O co się zakładamy? Zapytał zaczepnie próbując odebrać mi piłkę, nie dałam się. - Jeśli przegrasz usiądziesz na środku boiska, i powiesz głośno i dobitnie, że pokonała Cię dziewczyna i wcale nie dawałeś jej forów. Uśmiechnęłam się wyobrażając sobie jego minę, gdyby musiał to zrobić. Bezcenne.
Cein spojrzał na mnie jak na idiotkę i pobłażliwie odgarnął kosmyki włosów z mojej twarz. - Zabawna jesteś.
Był oczywiście pewny swojej wygranej, ale ja mam kilka asów w kieszeni i zamierzam je wykorzystać, nie oddam mu wygranej, tym bardziej, że jeśli znam go choć odrobinę, moje zadanie w przypadku przegranej będzie straszne. - Jeśli ja wygram. Powiedział stając bliżej mnie, spanikowana przyłożyłam piłkę do jego klatki piersiowej, czyniąc z niej zaporę między nami. - Tu, na środku boiska, przy tych wszystkich ludziach, pocałujesz mnie tak, że nigdy nie zapomnę tego pocałunku. Powiedział to cichym zmysłowym głosem, od którego na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka. - A jeśli wygram do zera, zaraz po tym nie tylko pokażesz mi tatuaż, ale pozwolisz mi go pocałować. Oburzenie i zawstydzenie musiało być widoczne na mojej twarzy, bo czułam jak robię się burakowo-czerwona.
- Ty zboczeńcu! Warknęłam i odsunęłam się, dzieląca nas piłka, nie spadła jednak na betonowy kort, Cein ją przytrzymał.
- Wymiękasz? Spytał wcale nie zdziwiony moją reakcją.
- Tak wymiękam. Odpowiedziałam bez żadnej zwłoki.
Cein zaśmiał się arogancko i zrobił pewny krok w moją stronę. - Podbij stawkę. Zaproponował z szelmowskim uśmiechem. Jeśli ja znam go odrobinę on zna mnie chyba w całości, bo doskonale wiedział, że nie oddam tej szansy. Coś musiało mu jednak umknąć go gdy natychmiast zdecydowałam, czego żądam jego rysy twarzy się zmieniły, a oczy pociemniały.- Miesiąc bez walk. Rzuciłam szybko i przysunęłam się w jego stronę. Upuścił ciemną, pomarańczową piłkę, a ta potoczyła się po betonowym podłożu boiska.
Jego ręka szybkim ruchem otuliła moją twarz.- To moja praca Elesmera, nie mogę sobie odpuścić.
Praca? Jasne, bo mordobicie w wielkich magazynach, za duże, brudne pieniądze to ciepła posada. Cein zarabia dużo bo jest najlepszy i nienawidzi przegrywać, ale to też ma swoją cenę. Poranione dłonie, posiniaczone ciało. A przed naszym zerwaniem ledwo żywy przeciwnik, walczący o życie w szpitalu. W szpitalu do którego dostał się przeze mnie, bo reguły takich walk nie zakładania informowania policji i pogotowia. Nie należę jednak do ludzi, spokojnie przyglądających się śmierci, a ten chłopak był niewiele starszy ode mnie.
- Dwa tygodnie. Targował się Cein, jakby miał mnie za idiotkę, walki odbywają się co tydzień, ale on bierze udział w około jednej na dwa, pamiętam to z czasów gdy byłam szaleńczo zakochana w Ceinie. Raz jedyny poszłam na walkę i nasz związek się rozpadł.
- Miesiąc, albo nie mamy o czym rozmawiać. Zdecydowałam nieustępliwie patrząc mu w oczy, nawet nie zauważyłam, że ktoś się do nas zbliżył.
- Twarda sztuka. Rozległ się głos za moimi plecami, mimowolnie podskoczyłam.
Nie spodobały mi się jego słowa, ani ton jego głosu. Mimochodem stanęłam bliżej Ceina, mając w końcu widok na twarz intruza, który przerwał nasze prywatne rozgrywki.
- Najtwardsza. Powiedział Cein obejmując mnie ramieniem. Podał dłoń wysokiemu mężczyźnie w szarej podkoszulce z dekoltem w szpic.
Facet spojrzał na mnie i podał mi swoją dłoń. - Jestem Rin, Ele ta? Zapytał, a ja poprawiłam go natychmiastowo, odrobinę się rozluźniając. - Elesmera.
Chłopak schował dłonie do kieszeni.- Sorry, wszyscy mówią o tobie 'Ele'.
Ramię Cein mocno mnie trzymało, a po tym jak spięty był zrozumiałam, że nie podoba mu się ta rozmowa.
- Od tak na mnie mówi za plecami. Mruknęłam dając Ceinowi lekkiego kuksańca w bok. Zaśmiał się cicho i otrzymałam krótkiego całusa w skroń.
- Będziesz na jego sobotniej walce? Zapytał Rin z zaciekawieniem, a ja cała zesztywniałam.
- Zadzwonię do Ciebie wieczorem. Powiedział Cein wyraźnie kończąc rozmowę, a mięśnie na jego ramion stwardniały jeszcze bardziej. Zacisnął zęby.
- Jasne, nie ma sprawy. Powiedział spokojnie i zaczął się oddalać. - Na razie Kociaku. Zawołał jeszcze do mnie wyrzucając rękę w tym w geście pożegnania.
- Rin. Krzyknął za nim Cein, a chłopak odwrócił się. - Nie nazywaj jej tak.
Rin wzruszył ramionami i wrócił do przerwanego marszu. Staliśmy tak chwilę, jakby Cein upewniał się, że chłopak na pewno odszedł.
- Nie chcę żebyś z nim rozmawiała, kiedy mnie nie będzie. Powiedział poważnym tonem, zaborczego debila.
Nie zwróciłam jednak na to większej uwagi, w głowie miałam tylko obrazy z jedynej walki Ceina, jaką dotąd widziałam. Dzisiaj była środa, zostały tylko dwa dni.
- Nie walcz w sobotę. Zwróciłam się do niego nieśmiałym głosem.
Ramię Ceina uwolniło mnie, a chłopak odwrócił się w poszukiwaniu piłki. - Dobra miesiąc, ale od soboty. Powiedział nawet na mnie nie patrząc. Oceniłam szybko moje szanse i prawdopodobieństwo wygranej w tej kłótni i stwierdziłam, że to i tak dobra stawka, jeśli mogę to tak ująć.
- Stoi.
Piłka była w grze, odbijałam blisko siebie, jedną ręką odgradzając się od Ceina. Wcześnie ustaliliśmy tylko jedną regułę, brak reguł. Mi to pasuję, ja nie będę miała wyrzutów faulując Cein, on nic mi nie zrobi. Żeby zdobyć piłkę, mocno nadepnęłam mu na nogę. Stanęłam niedaleko kosza i wymierzyłam czysty rzut. Byłam pewna, że piłka nawet nie muśnie obręczy wpadając do środka. Kiedy piłka opuściła jej ręce i idealnym łukiem leciała w stronę kosza, Cein odbił się od ziemi i przechwycił ją w locie. Stała tak oniemiała, kiedy on wylądował zgrabnie na parkiecie i wyszczerzył do mnie zęby.
- Już nie mogę się doczekać naszego pocałunku, niunia.
- Śnisz. Zawołałam, ale powoli zaczęłam wątpić w swoje umiejętności.
Grałam zawzięcie, ale po jego trzech koszach zaczęłam się bać. Zdecydowała się atakować. Próbowałam zwrócić jego uwagę, ale był za bardzo skupiony.
- Ceeeeein. Krzyknęłam kiedy wpakował kolejny raz piłkę w metalową obręcz, chwilę na niej wisząc. Brakowało, jednego rzutu do jego wygranej, a co gorsza do zera.
Dostałam piłkę w ręce i zdecydowałam zrobić wszystko co się da, żeby wygrać, nie przejmując sie kozłowaniem, biegłam w stronę kosza.
- Dawaj Mała! Usłyszałam pokrzepiający krzyk Frei, ale to była raczej przegrana sprawa. Silne i duże dłonie złapały mnie w tali i uniosły wysoko w powietrze. Nie zdążyłam krzyknąć, bo mocno mnie przytulił.
- Nie dasz rady. Powiedział cichy głosem, brzmiącym śmiechem.
Roześmiałam się, a on zabrał mi piłkę. Stałam i patrzyłam jak powoli podchodzi do kosza. Śmiech z ławek był też moim śmiechem. Posłał mi rozbawione spojrzenie rzucając do kosza. Piłka chwilę jeździła po obręczy, a później wpadła z cichym hukiem odbiła się od powierzchni. Jakby mimochodem zaczęłam cofać się, a Cein posłał mi bezczelnych uśmiech, od którego miękły kolana. Znacie to uczucie, kiedy zastanawiacie się jakim cudem przyjęliście tak idiotyczny zakład? No to ja już znam.
Cein stanął na środku boiska i rozłożył ręce.- Niunia?
Przełknęłam chęć ucieczki i zaczęłam się zbliżać, powoli, czując gorąco w miejscu policzków, które rozlewało się już po całej twarzy i szyi.
- Muszę? Spytałam stojąc tylko kilka kroków od niego.
Pokiwał głową, a z jego twarzy nie schodził bezczelny uśmiech zwycięscy. - Ale, on na mnie patrzą.
Cein nie napawał się dłużej moim wstydem i swoja wygraną, odwrócił się plecami do ławek i zamknął moją twarz w swoich dłoniach. - Chodźmy stąd, nie chcę, żeby moja dziewczyna spaliła się ze wstydu. Mruknął i objął mnie ramieniem sprowadzając z boiska.
- Nie muszę Cię całować? Zapytałam z nadzieją, że to dotyczy też pokazania tatuażu.
Cein roześmiał się i to serio trochę trwało, zanim przestał się trząść. - Jasne, że musisz, nie chcę, tylko żebyś się niepotrzebnie stresowała widownią. Powiedziała i przycisnął moje ciało do ściany magazynu. Kilka kroków dalej bawili się nasi znajomi, no cóż głównie jego.
- Mam nadzieję, że jesteś człowiekiem honoru. Powiedział kładąc dłoń nad moją głową.
Nie chciałam już tego odwlekać, całowałam go już przedtem, kiedyś robiłam to nawet często. Stawiam mnie przed lekką presja, tym niezapomnianym pocałunkiem, ale postanowiłam to zignorować.
Przycisnęłam swoje wargi do jego ust, nagle zapominając o półrocznej przerwie, przez moment znów byłam zakochaną do granic szaleństwa dziewczyną i miałam go dla siebie. Ciepłe, wilgotne wargi i przyśpieszony oddech. Wplotłam dłoń w jego krótkie włosy, trochę za nie ciągnąc. Jego ciało zderzyło się z moim, bo chyba zapomniał czyj to miał być pocałunek. Zachłannie ssał moje wargi, jakby miał tylko chwilę na ten pocałunek i chciał spróbować absolutnie wszystkiego. Jego język wkradł się w moje usta, spróbowałam przejąć kontrolę na tym pocałunkiem, ale to nie było łatwe, bo zupełnie się w tym zatracałam. Nasze języki ocierały się o siebie gwałtownie. Jego druga ręka przemieszczała się po moim biodrze i wkradała w małe zagłębienie w dolnej części pleców. Jego ciało twarde ciało stykało się z moim na prawie każdej płaszczyźnie. Wbił palce mocniej w miękką skórę na moim biodrze i mimowolnie jęknęłam mu w usta. Nie zdawał sobie sprawy, że ściskam materiał jego bluzki, dopóki jej nie puściłam i nie objęłam jego szyi, chcąc przedłużyć moment pocałunku. O matko, on może sobie zapominać, ale ja nigdy nie pozbędę się tej sceny z głowy. Tej sceny, tych kolorów, płynnego złota i czerwieni, przed moimi powiekami. Odkleił się ode mnie z cichym jękiem i ostatni raz zacisnął zęby na mojej wardze nim się odsunął. Położył czoło na moim ramieniu, ciężko oddychał. Jego dłoń wciąż badała moje biodro i plecy.
- Tęskniłem za tym. Wyszeptał zduszonym głosem.
Zebrałam się w sobie i zabrałam jego dłoń z mojego ciała.
- Masz rację, na dziś wystarczy mi wrażeń. Powiedział cicho, nadal się ode mnie nie odsuwając, nie chciałam, żeby to zrobił. Wpadłam po uszy, znów byłam bezbronna, bez żadnej szansy sprzeciwu. Miał mnie jak na widelcu, znów.
- Chodź odprowadzę Cię do domu. Powiedział powoli wciąż łapiąc oddech. - Jeszcze chwila i nie skończy się na pocałunku.
Idąc z nim, szarymi uliczkami, samym środkiem morza betonu, czułam się jak księżniczka. Bo szłam tam z nim, trzymając jego palce i wciąż czując mrowienie na ustach. Gdy stanęliśmy pod moim blokiem Cein wyszczerzył do mnie zęby, w kuszącym uśmiechu.
- Nie chcesz zaprosić mnie na górę? Spytał, ale po głosie słyszałam, że czysto retorycznie.
- Chcę, ale i tak nie wejdziesz. Powiedziałam z lekkim uśmiechem i stanęłam na palcach, żeby pocałować go w policzek.
Patrzył jak wchodzę do środka i jadę windą, nie odszedł dopóki nie znalazłam się na moim piętrze. Gdy usiadłam na łóżku, dalej nie mogąc uwierzyć w to co się dzieje, wysłał mi wiadomość,
' Mam nadzieję, że zmieniłaś ten idiotyczny kod przy wejściu. I nie zapomniałem o tatuażu, zostawiłem go na deser'.
Serce biło mi mocno i szybko, gdy odczytywałam drugą część wiadomości, wyobrażenie Ceina oglądającego skórę na moich żebrach, tuż przy staniku sprawiała, że robiło mi się gorąco. Nie odpisałam, ale już za chwile brzęczenie sprawiło, że moje serce niemal zastygło w bezruchu. Co jeszcze oszałamiającego mógłby odpisać.
~nieznajomy~
Już niedługo się zobaczymy.
Przełknęłam ślinę, te niewinne żarty zaczynały rozbić się odrobinę przerażające. Patrzyłam w telefon niezdolna do logicznego myślenia, to niemal zepsuło mój nastrój, niemal bo kolejny sms był już od właściwej osoby.
~Cein~
Będę u Ciebie jutro po 20, kiedy Fre pójdzie do pracy.
Uśmiechnęłam się do telefonu i zagryzłam wargę, nie będzie tak jak wtedy, tak jak ostatnim razem. Teraz będę bardziej uważała, sprawię, że Cein przestanie walczyć. Naprawię go.
~ja~
Zrobię popcorn.
Zdecydowałam się pisać rozdziały krótkie, ale często.
Dzięki za wszystkie pochlebne opinie i wyświetlenia ;)
Dziękuję ;* rozdział jak zwykle cudowny - Wiki
OdpowiedzUsuńsuper ;D mam nadzieje ze Cein bedzie mówił takie słodkie słówka Ele częściej - mika
OdpowiedzUsuńUwielbiam ;* masz talent te twoje 2 opowiadania na tej stronie są zajebiste ;) - Anka
OdpowiedzUsuńDziękuję, dziękuje ;))
OdpowiedzUsuńŻeby nie było nudno, koniec sielanki zapowiadam :))
Chodziarz w sumie pani Wilkołak nie ma się zbyt dobrze co?
UsuńTak średnio szczerze przyznam ale jest cvoraz lepiej ;*
UsuńAle mam nadzieje że Cein będzie przy Ele cały czas i będzie ją chronił ;)
UsuńGenialne! - Madzia
OdpowiedzUsuńPewni się ucieszycie, napisałam już Ele-Rin, ale żeby nie było za miło rozdział dostaniecie dopiero jutro wieczorem. To znaczy dzisiaj, bo już grubo po północy :)
OdpowiedzUsuńTo super to jak będzie dzis Ele - Rin to znaczy że Ele - Cein nie będzie ;( ? - mika
UsuńPrzykro mi, ale nie. Jeszcze nie napisałam nawet!
OdpowiedzUsuńJeśli będę wstawiała po dwa dziennie do potem, jak zrobię przerwę będzie szok. A tak w ogóle, czekam oczywiście, aż wszyscy przeczytają ósemkę i skomentują, zanim dodam coś jeszcze :))
Wolisz Ele-Cein?
Ja uwielbiam obydwa tak samo hehe ;* - mika ps masz talent ;)
UsuńBoskie! <3 - Ania
OdpowiedzUsuń40 years old Structural Analysis Engineer Derrick Siaskowski, hailing from Saint-Sauveur-des-Monts enjoys watching movies like Americano and Creative writing. Took a trip to Barcelona and drives a Optima. kliknij
OdpowiedzUsuńdobry adwokat rzeszow forum
OdpowiedzUsuń