Rozdział 10
Koszmar
Nagle jego ciepłe usta otarły się o moje żebra przyprawiając mnie o gęsią skórę. Zaśmiał się w moje ciało i sprawił, że znów zachichotałam. Jego usta zaczęły masować moją skórę. Dołączył język i gorące macki znów musnęły moje ciało. Zaczęłam oddychać ciężej, całkiem wbrew sobie. Zęby Cein szczypnęły moją skórę. - Cein. Mruknęłam i nawet nie wiem, czy chciałam, żeby mnie zostawił czy kontynuował. Niechętnie podniósł głowę i oparł łokcie wyżej, niemal na wysokości mojej głowy. Spojrzał na mnie, ale nie tak normalnie z uśmiechem czy irytacją. To było jedno z tych spojrzeń, które zapamiętam za długo.
Stalowe tęczówki patrzyły na mnie tak intensywnie, że musiałam spuścić wzrok. Podniosłam dłoń i przejechałam pacami po jego krótkich włosach.
- Pójdziemy się przejść?
Zatrząsł się ze śmiechu i opadł, niemal mnie przygniatając, próbowałam zepchnąć z siebie jego ciało, ale to tylko wzmagało jego śmiech. W końcu się odsunął, ale nie daleko za odległość kilku centymetrów. Leżąc tak obok siebie mieliśmy bardzo ograniczone ruchy, bo moje łóżko jest bardzo wąskie.
- Jestem zmęczony. Marudził przewracając się na bok.
Odwróciłam się w jego stronę przytulając się do jego pleców. Bawiłam się jego włosami i składałam małe, niewinne pocałunki na jego policzku. - No chodź. Przekonywałam cichym głosem.
Odwrócił się w moją stronę z uśmiechem. - Która godzina? Zapytał uśmiechając się leniwie.
Leniwy uśmiech jest moim ulubionym.
- Koło dziesiątej. Odpowiedziałam nie patrząc na mobil.
- Może pójdziemy na boisko, o tej porze na pewno coś się dzieje. Zaproponował.
Chodźmy na romantyczny spacer w świetle księżyca, po trzymajmy się za ręce. Nie zróbmy coś lepszego, pójdźmy na boisko, gdzie ty będziesz siedzieć na ławce, a ja będę grał w kosza i umacniał swoją pozycję w stadzie.
- Jasne, będzie fajnie. Udałam ucieszoną i podniosłam się z łóżka. - Tylko trochę się ogarnę. Zawołałam będąc już prawię w łazience. Kiedy wyszłam po jakiś dziesięciu minutach wciąż leżała na łóżku.
- Idziemy? Zapytałam wkładając mobila do tylnej kieszeni jeansów, czym wybudziłam go z zamyślenia.
Podniósł się szybko i podszedł do mnie, trochę się speszyłam, bo nic nie mówił tylko patrzał na mnie dziwnie. - Hej, gapisz się na mnie. Zażartowałam uderzając do dłonią w ramię, nie mocno.
Wzruszył ramionami i wrócił do swojej swobodnej pozy. - Nic, jesteś śliczna wiesz?
Uśmiechnęłam się zawstydzona i szybko wyszłam z mieszkania. Słyszałam, że idzie za mną, ale się nie odzywał, może naprawdę był zmęczony i nie powinnam kazać mu gdzieś iść. Kazać, sorry zły dobór słów, nie ma czegoś kogoś, kto mógłby mu coś kazać. Nie ten typ. Zatrzymałam się przy drzwiach windy i oparłam barkiem o ścianę.
- Jeśli jesteś bardzo zmęczony nie musimy nigdzie iść. Powiedziałam poważnie patrząc na jego leniwe ruchy. Nie jestem despotką.
- Daj spokój. Mruknął uspokajająco.
Drzwi windy otworzyły się i razem znaleźliśmy się w jej wnętrzu.
Nie mam lęku wysokości, lubię patrzeć z wysoka na łamiący sie krajobraz.
- O czym myślisz? Zapytałam milczącego Ceina.
- O tym wieczorze, kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy.
Pamiętał, że to była jakaś domówka, nic dużego. To był dom Hana, wszyscy dobrze się bawili. Wokół kręciło się kilka napalonych lasek i jego dobrych znajomych. Zdziwił sie nie widząc Frei tańczącej na dywanie, zwykle w takich sytuacjach była w centrum uwagi. Nagle siedzący obok kumpel wybuchnął śmiechem. Nie przejął sie tym bardzo, bo koleś zdążył zapalić i nie był do końca poważny.
- Ej tamta laska się na Ciebie gapi, non stop. Krzyknął i ponownie wybuchnął śmiechem.
- Zawszę się na mnie gapią. Zaśmiał się chłopak z dumą i arogancją. Zwrócił wzrok w kierunku, który wskazał mu kolega. Jego oczy spotkały się z oczami dziewczyny siedzącej pod ścianą. Miała śliczne, jasno niebieskie oczy i ciemne włosy, które lekko opadały jej na twarz. Wydawała się nie pasować do okoliczności i miejsca. Była też chyba młodsza niż reszta bawiących się nastolatków. Była bardziej niewinna. Jej policzki szybko pokryły się czerwienią. - Wcale się nie gapię. Krzyknęła lub pisnęła i uciekła do innego pomieszczenia. Zaśmiał się z płochliwości dziewczyny i przeszukał szufladki w głowie. Nie możliwe, żeby nie znał tej dziewczyny, jeśli bawi się u Hana, nie mógł skojarzyć jej twarzy.
- Znasz ją? Zapytał pijanego i zjaranego towarzysza.
- Nieee nie tykam takich małolat. Odpowiedział mu mrukliwie chłopak.
Nagle jedna z dobrze wyglądających blondynek umościła się na jego kolanach. - Co jest kotku? Spytała z pijanym akcentem. Odłożył szklankę z alkoholem na dywan i zatopił sie w pocałunku z blondynką, która przyszła tu z nim. Po kilku godzinach stał przy kuchni, nieodłącznie ze szkłem w dłoni, kiedy podszedł go niego Han i Fre. Oboje zdawali się dobrze bawić. Han ciągnął za sobą jakąś filigranową postać. Postawił ją przed nim i objął ramieniem. Istotka zdawała się być tak bardzo zawstydzona, że Han ledwo utrzymywał ją na miejscu. Miała lekko potargane włosy i czerwone jak pomidory policzki. Z trudnością rozpoznawał jej rysy, to była ta mała, która się na niego gapiła.
- Poznaj moją nową przyjaciółkę. Odezwał się Han, wolną ręką mierzwiąc włosy dziewczyny. - To nowa współlokatorka Frei. Dokończył.
- Przyjaciółkę huh? Chłopak oparł łokcie o blat za swoimi plecami. - Miło mi Cię poznać Mała.
Dziewczyna podniosła na niego duże, błyszczące oczy w niemym zachwycie, a potem nagle się zmyła.
- Jak się nazywa twoja przyjaciółka? Zapytał Fre zaciekawiony.
- To Elesmera, jest bardzo wrażliwa, bądź dla niej miły.
- Spotkałam Cię dużo wcześniej. Odezwała się jakby nieśmiało Elesmera i obdarzyła go zawstydzonym uśmiechem, przerywając jego wspomnienia.
- Kiedy? Spytał szczerze zaciekawiony Cein przybliżając się do niej i opierając dłoń gdzieś nad jej głową.
Siedziała na ławce i nie odrywała oczu od książki przed sobą. Nie pamiętała dokładnie ile czasu spędziła siedząc na ławce i pochłaniając lekturę. Miała włosy związane w luźny kok i grzywkę opadającą na oczy.
W jednej chwili jej czytanie sie skończyło. Ciężka pomarańczowa książka uderzyła w jej głowę z dużą siłą.
Zachwiała się i wylądowała z tyłu ławki, trafiając plecami w krzaki. Nie zdążyła się podnieść kiedy pojawiła się silna dłoń i postawiła ją na nogi. Wysoki brunet ze stalowymi oczami odgarniał jej włosy z twarzy.
- Strasznie mi przykro Młoda, wszystko w porządku? Zapytał głębokim i lekko zachrypniętym głosem, a kolana mało nie zgięły się przed dziewczyną.
- W-wszystko w ok-okej. Wyjąkała zbita z tropu atrakcyjnością nieznajomego.
Chłopak podał jej leżącą na ziemi książkę i uśmiechnął się przepraszająco. - Na pewno?
Cein zaśmiał się gardłowo trzymając usta na czole Elesmery.
- Naprawdę uderzyłem Cię piłką? Zapytał z niedowierzaniem.
Lekko go odepchnęła, a kiedy był wystarczająco daleko złapała za jego koszulkę i przybliżyła ich usta. To nie był nawet pocałunek, a lekkie muśnięcie warg.
Winda zatrzymała się i oboje znaleźli się na chłodnym, nocnym powietrzu. Ramię Ceina objęło mnie luźno, nie śpieszyliśmy się, dla mnie cały wypad na boisko nie był wart wychodzenia z domu, ale przecież mu o tym nie opowiem. Zdziwiłam się, bo nie było dużo ludzi, skojarzyłam Hana i kuzynkę Cein, tatuażystkę, której imienia nie pamiętam. Han zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku.
- Co słychać Ele? Zapytał z uśmiechem.
Nie zdążyłam odpowiedzieć bo na Ceina rzuciła się ta dziewczyna, jak dla mnie zbyt się kleiła jak na kuzynkę, ale są rodziną nie?
Cein usiadł na ławce obok mnie, ale po chwili przyciągnął mnie na swoje kolana, poczułam się trochę skrępowana.
- Wciąż nie możesz odkleić się od tej dziewczyny, długo jesteście razem? Zapytała Lukrecja aka wściekła kuzyneczka szczerząc się niby przyjaźnie.
Cein złożył na moim policzku delikatny pocałunek.- Jakiś czas.
- Z przerwami. Dopowiedziałam opatulając się ramionami chłopaka.
Wszyscy zaśmiali się chóralnie.
- Nadal byłaś moją dziewczyną. Rzucił Cein z pewnością.
Na co tylko pokręciłam głową z dezaprobatą.
- Typowy facet, nie pamiętasz co? Zaśmiała się Lurecja i chyba tylko ja odebrałam to jako policzek.- Ja też nie pamiętam. Odgryzłam się zgodnie z prawdą.
Nagle odezwała się dziewczyna, która dotąd tylko się śmiała.
- Możemy pogadać Ele? Głos Tar był lekko napięty.
Natychmiast zeskoczyłam z kolan Cein i ruszyłam w jej kierunku. Czułam jak mobil wyślizguję mi się z kieszeni, ale zlekceważyłam to, Cein przypilnuję mi go.
Stałyśmy na końcu boiska, prawię schowane na choinkami.
- Co jest Tar? Zapytała, dziewczyna wyglądała jakby coś w sobie dusiła. Zrobiła niepewny krok i się odezwała, mówiła cichy głosem, jakby ktoś mógł nas podsłuchać.
- Posłuchaj jesteś w porządku nie zasłużyłaś na to, dlatego zdecydowałam się, powiedzieć Ci.
Pokiwałam głową bez zrozumienia,nie wiedząc co dziewczyna ma na myśli.
- Uważaj na Lukrecję, rozpowiada dziwne rzeczy. Dokończyła tajemniczo dziewczyna, unikała mojego wzroku.
Wkurzyłam się, ta szmata od początku miała do mnie jakieś "ale", jednak teraz to już przegięła.
- Co ona o mnie mówi? Zapytałam nieźle wkurzona, ale dziewczynie nie było dane dokończyć. Nale coś przeleciało obok nas i upadło na beton. Podeszła i ze zdziwieniem podniosłam swój mobil, odwróciłam się w stronę boiska.
- Co to kurwa jest?! Wrzasnął Cein w moją stronę, nigdy nie widziałam go w takim stanie, nigdy.
Moje oczy poruszały się szybko, a oddech drgał nierówno. Nie miałam pojęcia o co chodzi.
Chłopak wyrwał mobil z mojej ręki. - Jesteś zadowolona, lecisz na dwa fronty?! Darł się nie dając mi dojść do słowa. Nie miałam pojęcia o co mu chodzi. Oczy szczypały mnie od wstrzymywanych łez, niestety tak właśnie reaguje na krzyk.
- Kim o n kurwa jest?! To ta blond ciota? Wymachiwał rękoma i krzyczał. Zdawał się być wyższy i potężniejszy niż kiedykolwiek.
Czułam się jak mała dziewczynka, przyjmująca burę. A nawet nie wiem za co, co ten dupek sobie ubzdurał.
- Znajdę go! Znajdę i Zabije! Mobil z jego ręki poleciał w moją stronę z taką siłą, że cofnęłam się, łapiąc go.
- O co Ci chodzi? Zapytałam starając się, nieudolnie powstrzymać lecące z oczu łzy.
- Jak mogłaś mi to zrobić?! Zachowałaś się jak zwykła szmata! Sześć liter uderzyło we mnie jak ceglana ściana. Mógłby mnie uderzyć, odczułabym to tak samo.
Nikt nigdy nie nazwał mnie szmatą, nie zasłużyłam na to. Moja ręka podniosła się samoistnie i wymierzyłam Ceinowi potężny cios w twarz. Spojrzał na mnie zszokowany, a ja minęłam go.
Jego ręka zacisnęła się na moim ramieniu. - Nie myśl, że możesz sobie teraz tak odejść. Powiedział tonem tak przesyconym gniewem, że odczułam to gorzej niż krzyk. Odwróciłam się w jego stronę, złapał jego ramiona i z pełną premedytacją przyłożyłam mu kolanem w podbrzusze. Musiało zaboleć, bo krzyknął i złożył się na ziemi. Przełknęłam chęć kopnięcia leżącego i odbiegłam. A chyba nigdy w życiu nie biegłam tak szybko. Gdy dopadłam drzwi, szybko zmieniłam kod. Byłam tak wkurzona, że nawet lecące po mojej twarzy łzy nie dawały ulgi. Złapałam za mobil i odczytałam wiadomość.
~nieznany~
kocham Cię i nie mogę się doczekać naszego spotkania.
Rzuciłam telefonem o ścianę, przez te kilka chwil żałując, że nie może się rozbić. Mój krzyk odbił się od ścian.
Drama is coming.
Zadowolone? Złe? Rozczarowane?
Komentujcie, wystarczy jedno słowo;)
Fajne tylko mam nadzieje ze wszystko sie wyjasni i on będzie jej bronił :)
OdpowiedzUsuńJa mam taką samo nadizeje jak Mila ps mogłabyś czasem napisac jakiś kawałek tez z perspektywy Ceina ;*
OdpowiedzUsuńps rozdział swietny
UsuńZastanowię się nad perspektywą Ceina, tylko nie chcę, żeby odkrycie jego umysłu zniszczyło aurę tajemniczości tej postaci. Teraz nie wiecie, co on do niej czuje i jak to jest silne.
OdpowiedzUsuń