wtorek, 23 lipca 2013

Rozdział 9

Rozdział 9
Rodzina




Fre otworzyła drzwi i zrzuciła buty, jeden w prawo, drugi w lewo. To oznaczało koniec naszego porządku, ale nie martwiłam się tym zdążyłam za nim zatęsknić.
- Młoda nie uwierzysz?! Krzyknęła od drzwi.
Podbiegła do mnie i rozłożyła się na moim łóżku, cała w skowronkach.
- Nie zgadniesz co będzie w sobotę! Wrzeszczała ignorując zupełnie fakt, że jestem o krok od niej. Gdyby nie dźwiękoszczelne ściany, miałybyśmy już sąsiadów na głowie.
Sobota przypomniała mi coś o czym wolałabym nie pamiętać.
- Walka Ceina. Powiedziałam gorzko, ale ona była tak podekscytowana, że nie zauważyła mojego tonu i nadawała dalej. - A po walce będzie maga impreza w magazynach, będzie DJ Araksis!
DJ Araksis czyli inaczej Aro, jest jej byłym chłopakiem, nie pamiętam czemu go rzuciła, ale wiem, że wciąż mają ze sobą dobry kontakt, kumplują się czy coś. Chłopak jest naprawdę znany w sektorze, jest chyba najlepszym DJ u nas i jego występ przyciągnie prawdziwe tłumy, tak samo jak walka.
Fre coś tam trajkotała, a później uciekła pod prysznic, więc wykorzystałam ten czas. Odpaliłam przeglądarkę i wpisałam znany sobie adres www. Po zalogowaniu, należało wpisać ciągle zmieniający się kod. Nie wszyscy go znali, ale ja tak. Strona gwałtownie sie zmieniła, czarne tło i czerwone napisy stylizowane na graffiti. Ta strona informowała o nielegalnych rozrywkach w sektorze. Teraz wielki napis, pewnie tylko mnie wydający się ociekać krwią,  ogłosił gorącą walkę. Miało być brutalnie i niebezpiecznie, miała się lać krew, nic nie przyciąga ludzi bardziej. Informacją o imprezie po walce też była podana wielkimi literami. Byłam kilka razy, na podobnej imprezie, ale nie bawiłam się zbyt dobrze, ponieważ zdaję sobie sprawę z tego, że to tylko after party po krwiożerczej rozgrywce. Po rozrywce w której mój chłopak może stracić kilka zębów, albo i czegoś gorszego.  Może również zrobić komuś krzywdę, a tego też wolałabym uniknąć.
Już zasypiałam kiedy mój mobil odezwał się z nową wiadomością, mając w pamięci, że Cein nie lubi, gdy zwlekam z odpowiedzią. Zeszłam z łóżka i udałam się w kierunku kuchni, skąd dobiegało nieznośne brzęczenie.
Po zlokalizowaniu i pozyskaniu telefonu nie pozostało mi nic innego jak powrót do łóżka. Skupiłam się na tym, żeby utrzymać oczy otwarte, gdy odczytywałam wiadomość.
~mama~
Jutro urodziny taty, robimy uroczysty obiad.

Szlag! Zapomniałam na śmierć o urodzinach ojca, dobrze że, mi przypomniała, bo zaliczyłabym wtopę miesiąca, a nawet roku. Urodziny mojego taty to wyjątkowa okazją. Do domu moich rodziców przybywają znakomici goście. Babcia od strony mamy i dziadek od strony taty, oboje się nienawidzą. Siostra ojca, ze swoimi rozpieszczonymi dziećmi, zawsze narzeka na nasz sektor. No tak w końcu to, jak zwykle mówi, "to wylęgarnia bandytów".  Przyszywany wujek Amis ze jedną ze swoich dziewczyn, co roku ma inną. Bardzo rzadko, jeśli tylko nie może znaleźć odpowiedniej wymówki zjawia się młodsza siostra mamy Alisa, powinnam nazywać ją ciocią, ale jest niewiele starsza ode mnie.  Zrobiłabym chyba wszystko, żeby nie musieć tam iść, ale nie mam wymówki.

Nie wiedziałam, że mieszkanie moich rodziców może pomieścić tak wiele ludzi. Dzieciaki tylko trochę młodsze niż ja, przebiegają gdzieś obok mnie, piszczą i krzyczą, ich twarze są umazane czekoladą. Przyjęcie już chyba się zaczęło. Wujek Amis jest już nieźle napity, jego twarz jest czerwona i nieatrakcyjna. Nie jest najprzystojniejszym mężczyzną po czterdziestce jakiego znam, a nie znam ich wiele. Czuję się oderwana od rzeczywistości jakby mnie tu nie było. Mama z chmurą rozwianych, mimo lakieru, czerwonych włosów, przemieszcza się, kursuje z kuchni do salonu.
- Cześć mamo. Witam się odrobinę nieśmiało, jakby nie była w swoim domu.
Jej krytyczny wzrok przez chwile mnie mierzy. - Dziecko nie mogłaś ubrać sukienki, wszyscy są dziś tacy eleganccy.
Wzruszam ramionami nie zamierzam przepraszać. Ubrałam jeansy i bluzkę, kilka bransoletek i pierścionków.  Próbuję odnaleźć tatę, jest zajęty rozmową z nową dziewczyną Amisa. Jest bardzo młoda, ale wygląda na zniszczoną, ma blado-żółte włosy. Wujek Amis wygląda jakby zaraz miał wypełznąć z przepoconej purpurowej, jedwabnej koszuli, zawsze był pajacem. Obok niego siedzi siostra ojca ciocia Magger, to jej dzieci robią hałas w całym mieszkaniu. Wygląda na obrażoną i sfrustrowaną, zawsze tak wygląda, jest wiecznie nadąsana. Ściskam w lekko spoconych dłoniach zapakowany w kolorowy papier krawat.  Po dwóch stronach stołu siedzą babcia i dziadek, ich lata odbijają się na ich twarzach, na starość można dostrzec charakter człowieka. Zmarszczki od śmiechu w okolicach ust i oczu to nie ich zmora, oni mają ten charakterystyczny wyraz twarz wiecznego tetryka. Ze zgrozą dostrzegam brak Alisy, bez niej to będzie tortura.
- Cześć wszystkim! Witam się trochę sztywno i nachylam przed ojcem, aby go uściskać, trochę śmierdzi tytoniem
- Wszystkiego najlepszego tato. Mówię starając się być wesołą i wręczam mu prezent.
Co roku daję mu krawat, to już nasz zwyczaj. Gdy byłam mała bywały strasznie ekstrawaganckie, ale skończyłam z tym kilka lat temu.
Ojciec patrzy na mnie trochę dziwnie i próbuję żartować. - Mam zgadywać co dostanę w tym roku?
Śmiejemy się, trochę sztywno. Kiedyś byłam córeczką tatusia, ale gdy nakryłam go z kochanką w piątek klasie, nasz kontakt się zerwał. Nigdy już nie mogę spojrzeć na niego bez wizerunku nagiej kobiety przylepionej do jego owłosionej piersi. I on o tym wie.
- Możesz zgadnąć kolor. Uśmiecham się przełykając obrzydzenie.
Muszę pocałować wszystkich zebranych. Zapach potu Amisa, śmierdzące perfumy jego nowej koleżanki, ciężki puder ciotki i zapach starości dziadków. Siadam gdzieś z boku i przyjmuję kawałem tortu, jem go chętnie bo moja mama jest znakomitą kucharką.
- Boże jaka ty jesteś chuda, mówiłam Ci Darrin, że pozwolenie dziecku na opuszczenie domu to nie jest dobry pomysł. Skrzeczy ciotka Magger. Nie jestem wychudzona, tylko szczupła, sama odjęłabym sobie troszkę z bioder czy ud, ale przy trzynastoletniej córce tej starej wiedźmy wyglądam jak przekąska.
- Elesmerka, w końcu Ci cycki urosły. Woła wujek i zanosi się rubasznym śmiechem. Jego lewa ręka ląduje na udzie, wyświechtanej kobiety obok niego. Wydaję się być lekko zażenowana.
- No czas najwyższy. Żartuję ojciec, a ja mam ochotę uciec.
- A jak w szkole? Pyta dziadek i widzę zmarszczone brwi babci.
- Przestań maglować dziecko! Skrzeczy swoim starczym głosem.
- Widziałaś się już z Armin? Dzieci bawią się w twoim starym pokoju. Irytujący głos siostry ojca.
I nawet nie próbuję tłumaczyć, że mam siedemnaście i nie bawię się z trzynastkami i ich dziesięcioletnimi braćmi.
I tak w kółko, jestem powodem rodzinnych kłótni i okazją udowodnienia swoim racji. Robi się duszno.
Dzieci ciotki: Ura i Armin, biegają w koło i jedzą, choć dla mnie już dawno powinny przejść na dietę. Ona tylko ich zachęca, matko to się robi chore. I nagle ktoś wali do drzwi, mama otwiera rozchichotana, a po jej głosie słyszę, że jest bardzo zadowolona. Alisa staję w drzwiach, jej krótka fryzura i ciekawy makijaż sprawią, że jest trudna do zapomnienia. Nie pomylisz jej z nikim innym.  I stały punkt programu, kiedy wita się ze wszystkimi i przeprasza za spóźnienie.
- Musisz uważać, tutejsze dzielnice są niebezpieczne. TO wylęgarnia bandytów. Charczy Magger, 
Możesz mówić, że rodzinne zjazdy są świetne, po latach będę jej wspominać z rozrzewnieniem. Ten rodzinny klimat i słodkie zażenowanie, ale to bzdura. Jeśli to gówno będzie pojawiać się w moich wspomnieniach to raczej w formie koszmaru. Połowy tych ludzi, z którymi dzielę krew, najchętniej bym już nigdy nie zobaczyła. Są jak robactwo, które chciałoby się zdeptać.
Zdjęłam z nadgarstka mobil i rozciągnęłam go pod stołem, znów zaczął brzęczeć i miałam nadzieję, że to nie dziwny żartowniś, miałam nadzieję, że już sobie odpuścił. Najlepszy sposób na tych debili to całkiem ich ignorować.
~Cein~
Tęsknisz już?

Uśmiechnęłam się po raz pierwszy tego dnia.
~ja~
Zabij mnie.

Nie musiałam długo czekać na odpowiedź. W między czasie, zaczęła się nowa kłótnia, teraz uwzięli się na Alise, więc miałam kilka chwil spokoju.
~Cein~
Dla ciebie wszystko. Co się stało?

Odpisałam szybko, zanim ktokolwiek zorientuje się, że SMS-uję, zaczęło by się gadanie o szacunku i 'dzisiejszej młodzieży'
~ja~
Urodziny ojca- rodzinny najazd.

Uważam, że wyrażenie "najazd rodzinny" jest lepsze niż "zjazd rodzinny". Bardziej adekwatny co nie? Kojarzy się z wojną i militaryzacją, a ja mam wrażenie, że zaraz widelce pójdą w ruch. Niech nie zwiedzą was sztuczne uśmiechy i wymuszone uprzejmości. Lawirowanie pośród rodowych niesnasek i intryg to zadanie dla snajpera z doświadczeniem w pracy z polami minowymi.
~Cein~
Krucho. Nie lubisz swojej rodziny?

Poczułam lekkie wyrzuty sumienia, moja rodzina w porównaniu z familią Ceina to kochani ludzie. Z tego co wiem jego ojciec zapił się na śmierć, a matka oddała go go sierocińca, kiedy miał siedem lat. Nie chętnie o tym mówi, musiałam się nieźle natrudzić, żeby zdobyć te informację. Nie jestem wścibska, nie myślcie tak, ja po prostu lubię wiedzieć.
~ja~
Nie cierpię.

Następna wiadomość, pojawiła się jak zwykle szybko i sprawiła, że zrobiło mi się ciepło i bezwiednie uśmiechnęłam się do telefonu.
~Cein~
Ja za swoja też nie przepadam. Zrobimy sobie własną.

- Co jest takiego śmiesznego w tym mobilu? Zapytał znajomy wiecznie zabawny i przyjazny głos. Natychmiast wyłączyłam podświetlenie ekranu i uniosłam głowę
- Co słychać Mała? Zapytała Alisa.
Podniosłam się z krzesła i zamknęłam ją w uścisku, nie usiadłam z powrotem, a pokierowałam ja do swojego dawnego pokoju, teraz jeśli się nie mylę to biuro rodziców. Wyśmienicie.
W pokoju zastałyśmy tłuste rodzeństwo, ale wyrzuciłam ich jednym wściekłym warknięciem.
- Opowiadaj co u Ciebie i czemu nie znalazłaś wymówki od tego gówna? Zapytałam z uśmiechem zarezerwowanym do tych nielicznych ludzi, którzy dobrze mnie rozumieją Alisy, Frei, Ceina.....może Hana.
- Miałam zostawić Cię na pożarcie? Zapytała żartobliwie i usiadła na czymś co było kiedyś moim ulubionym fotelem. A teraz przenośnym blatem na papierzyska.
 - Było już ciężko, jeny ich urodziny powinny być raz na kilka lat. Wyznałam dając się ponieść wygodnym falą narzekania.
- Och jeszcze się nie pobili, w zeszłym roku było gorzej. Jak Ci się mieszka z Freją?
Alisa była moją jedyną krewną, której przedstawiłam moją przyjaciółkę.
- Jest idealnie wiesz?
Uśmiech Alisy był jak zwykle promienny i zaraźliwy.
- Muszę Ci coś wyznać Mała, niedługo będziemy mieć kolejną rodzinną batalię. Powiedziała niby smutnym głosem, a ja zdziwiona uniosłam brwi.  Dziewczyna poklepała się po brzuchu z dumny uśmiechem. Dumnym i .... matczynym.
- Nieee.... Wymamrotałam zszokowana, a dziewczyna wybuchnęła śmiechem potakując i obejmując jeszcze prawię nie zaokrąglony brzuch.
Wpadłam w jej ramiona z cichym piskiem  i zaraz przyłożyłam dłonie do jej brzucha. - Jezu gratuluję Alisa, będziesz genialna mamą.
Dziewczyna wciąż się uśmiechała. - Tylko nie wypal tego przy rodzince Adamsów, bo jesteś pierwszą, której to mówię.
Uściskałam ją jeszcze raz i ucałowałam w oba policzki. Czułam się szczęśliwa i przede wszystkim dumna.
- Coś Ci tam ciągle dzwoni. Zauważyła dziewczyna po kilkudziesięciu minutach luźnej gatki.
Cholera całkiem zapomniałam, że pisze z Ceinem, a ten nie należy do cierpliwych i znoszącym ignorowanie.
- Sorry, strasznie się wkurza, jak nie odpisuję.
Chwyciłam telefon i napisałam szybko coś w stylu "zaraz", myślę, że go to na chwile uciszy.
- A czy przypadkiem nie zerwałaś z tym chłopakiem? Spytała jakby lekko nie nadążając.
Uśmiechnęłam się do niej jakby z dumą.- Z nim nie da się tak po prostu zerwać.
I to chyba prawda, nie wiem czy chodzi o dumę, wolę myśleć, że o mnie walczy bo mu zależy. Wole tak myśleć, ale głowy bym nie dała.

- Musisz się dobijać, za każdym razem, kiedy nie odpisuję kilka minut? Zapytałam lekko rozdrażniona, gdy odebrał telefon.
Zdołałam wydostać się z pajęczej sieci rodzinnych niesnasek i szłam do domu.
- To było pół godziny. Głos w słuchawce był lekko rozdrażniony, znałam ten ton choć przed rozstaniem nie często go używał.
- Jeny gadałam z ciocią, nie mogłam odebrać. Nie olewam Cie ok? Rzuciłam w słuchawkę, udzielało mi się jego rozdrażnienie.
- Zobaczymy się potem. Warknął w słuchawkę i się rozłączył. Dupek.
Po drodze kupiłam kawę dla siebie i Fre, miała nocną zmianę, będzie wniebowzięta. Poważnie przejawiała objawy uzależnienia od kofeiny.
Była już prawię gotowa do wyjścia, co zmusiło mnie do spojrzenia na zegarek, faktycznie zrobiło sie późno.
Dałam jej kawę i sama zaczęłam się ogarniać. Duże lustro w korytarzu było moim przyjacielem i największym wrogiem. Stanęłam przed nim podwijając bluzę i patrząc na brzuch.
- Nie lubię swojego brzucha. Poskarżyłam się w przestrzeń.
Freja zachichotała gdzieś z oddali. - To zacznij ćwiczyć Mała. Krzyknęła, no cóż nie każdy miał jej idealną sylwetkę, zdobytą całkiem bez wysiłku.
- Czy ktoś nie mógłby po prostu dać mi idealnego brzucha. Zapytałam pół-serio, pół-żartem.
Wtedy przekonałam się, że nie jestem jedynym powodem śmiechu Fre, Cein uśmiechał się do mnie przez lustro. Stał oparty o framugę naszych drzwi. Całkiem mnie zamurowało, a on powoli podszedł blisko mnie, obejmując mnie i przytulając moje plecy do swojej klatki piersiowej. Zatoczył kolisty ruch wokół mojego brzucha. - Mogę Ci dać idealny brzuszek. Powiedział ze śladem śmiechu w głosie. - Okrągły.
Zaczerwieniła się natychmiastowo i odepchnęłam jego dłonie, wcześniejsza rozmowa z Alison dała mi tylko więcej do myślenia.
- Wiesz ile wysłałem Ci sms'ów zanim łaskawie odpisałaś? Zapytał siadając na moim łóżku.
Sięgnęłam po popcorn i umieściłam go w mikrofalówce.
- Wszystkie usunęłam bez czytania, nie chciałam się denerwować. Odparłam ze sztucznym uśmiechem i posłałam w jego stronę całusa.
Podniósł się z posłania i zbliżył, tak, że dzielił nas tylko kuchenny blat. Wyjął mobila i przystawił go do mojej twarzy.
- Zapisałeś mnie 'Niunia', serio? Zapytał lekko zdegustowana i potrząsnęłam głową. Mam nadzieję, że nikt nie widział jego telefonu.
Cein wydawał się zdziwiony moją reakcją. Wyjęłam kukurydzę z urządzenia i umieściłam na stolę, zanim usiadłam na łóżku. Fakt, że nie mamy kanapy potrafi być krępujący. Cein najwyraźniej tak nie uważał, bo zaraz do mnie dołączył.
- Wychodzę, bawcie się dobrze! Krzyknęła Fre zanim trzasnęła za sobą drzwiami.
- A ty jak mnie zapisałaś? Zapytał całkiem poważnie opierając łokcie na kolanach.
- Zapisałam się normalnie, Cein. Odpowiedziałam dumna z faktu, że nie użyłam jakiegoś durnego zdrobnienia, typu "misiaczek" lub "kotek".
- Pokaż mi. Zażądał ze śmiertelnie poważną miną.
Uśmiechnęłam się do niego.
- Nikomu nie daję swojego telefonu, cenie sobie prywatność.
Nagle bardzo szybko wylądowałam w pozycji leżącej na łóżku, obok mnie leżał Cein. Niedbale przerzucił dłoń na moją talię.
- Nie możesz mieć przede mną tajemnic Niunia. Zdecydował leniwym głosem. Jego ręka na mojej tali wykonywała jakieś dziwne ruchu. Jakby bawił się rąbkiem mojej bluzki, nie do końca ją unosząc, ale też nie zostawiając w spokoju.
- Niby dlaczego? Odpyskowałam, gdy odzyskałam głos, po gwałtownym lądowaniu na łóżku.
- Bo jestem twoim chłopakiem, wszystko co twoje jest moje.
Trochę spodobała mi się ta perspektywa. - A co twoje jest moje tak? Upewniłam się.
- Jasne. Odpowiedział a ręka, która była na mojej tali przeniosła się na dół pleców, przyciągnął mnie bliżej siebie.
- Jak urodziny ojca? Zapytał cicho nie patrząc na moją twarz tylko okolice dekoltu, chociaż bluzka starannie zakrywał biust, poczułam, że trochę się czerwienię.
- Jak zwykle krwawa sieczka. Odpowiedziałam próbując nie tracić wątku.
- Nie było tak źle. Powiedział z przekonaniem, choć wciąż byłam pewna, że średnio obchodzi go temat, wydawał się nawet trochę senny.
- Jesteś zmęczony? Zadałam pytanie przeczesując jego krótkie włosy palcami.
- Tylko trochę. Usprawiedliwił się uśmiechając zadziornie.
Jakby wbrew sobie przysunęłam się trochę bliżej. - To śpij. Mruknęłam z twarzą przy jego klatce piersiowej. Moja ręka lekko ścisła materiał jego t-shirtu.
- Mam lepsze rzeczy do robienia. Odmruknął i poczułam jego dłoń przy moich włosach, odrzucał je na jedną stronę.
- Na przykład? Zapytałam naiwnie.
- Oglądanie seksownego tatuażu mojej dziewczyny. Zaśmiał się nisko i chrapliwie.
- Nie możesz wiedzieć jaki jest. Palnęłam speszona.
- Zaraz się dowiem.
Było mi głupio,bardzo głupio. Nie chcę podnosić dla niego koszulki, wstydzę się.
Położył mnie na plecach i nachylił się nade mną.
- Gdzie? Zapytał i nagle wydał mi się całkiem rozbudzony.
- Żebra. Pisnęłam cicho nie chcąc tego odwlekać. Niby Cein widywał mnie w bikini, ale to było coś innego. Bardziej intymnego i osobistego.
Zamknęłam oczy, kiedy lekko podwijał materiał mojej koszulki. Składał delikatne pocałunki na skórze mojego brzuch, nieśpiesznie kierował się w górę.
Nie czułam się już tak bardzo skrępowana, to dziwne, ale czułam się zrelaksowana. Kiedy jeden z jego pocałunków stał się głębszy i wyraźnie poczułam jego ciepły język, iskierki gorąca wspięły się po moim kręgosłupie. Nagle odsunął się ode mnie i dokładnie zlustrował.
- Jest piękny, nie spodziewałem się czegoś takiego po tobie. JEgo głos był głęboki i pełen uznania.
Zachichotałam jak małolata niszcząc swój sen o zachowaniu się jak dojrzała dziewczyna.
Cein przejechał palcem po fakturze tatuażu, kilka razy delikatnie musnął skórę. Droczył się.
Nagle jego ciepłe usta otarły się o moje żebra przyprawiając mnie o gęsią skórę. Zaśmiał się w moje ciało i sprawił, że znów zachichotałam. Jego usta zaczęły masować moją skórę. Dołączył język i gorące macki znów musnęły moje ciało. Zaczęłam oddychać ciężej, całkiem wbrew sobie. Zęby Cein szczypnęły moją skórę. 

- Cein. Mruknęłam i nawet nie wiem, czy chciałam, żeby mnie zostawił czy kontynuował. 


Jakieś opinię?

Zobaczcie 18 ;)



13 komentarzy:

  1. cudne jak zawsze :* - mika

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne ai te zdrobnienia kocham słodziutkie :) - wiki

    OdpowiedzUsuń
  3. Omg... Genialne! ps 18 też - Anka

    OdpowiedzUsuń
  4. To że z tego samego konta google i kompa to nie znaczy zaraz ze ta sama osoba jesteśmy siostrami a u nas też są siostry cioteczne na wkacjach pozatem akurat na te konto google wiele osób przyjaciół zna hasło

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja czytam ale nie komentuje za co przepraszam ale mi sie też podoba - milena

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej nie zawieszaj tego bloga ja go czytam proszę - milena

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja tez czytam wiec kontynuuj plis

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobra, ale pomyślcie jak głupio się poczułam dowiadując się, że odpowiadam na pięć komentarzy, kieruję je do pięciu osób, a to jest jedna. Komedia straszna.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak napisze. Już się za to biorę, mam opóźnienie, bo dzisiaj nowy odcinek Naruto. Postaram się coś sklecić na dzisiaj albo jutro

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. YYyy sorry, ale na dziś chyba też nie dam rady ;/

      Usuń