Soundtrack: Pokahontaz-niemiłość.
Enjoy ;)
Rozdział 12
Daj mi jeden powód
"To nie może być miłość, to nie miłość,to nie miłość czy to miłość jest?"
Chłopak siedział na podłodze opierając się o ścianę, obok niego leżał czarny mobil. Trzymał twarz w dłoniach z powodu swojej frustracji. Telefon milczał, a ona nie odbierała. Cisza, w całym mieszkaniu panowała cisza. Podniósł się gwałtownie i podłączył mobil do głośników przy telewizorze. Głośny bit odbił się od ścian, a chłopak zrzucił koszulkę.
Mięśnie drgały z każdym podciągnięciem na drążku umieszczanym we framudze drzwi. Pot skraplał się na jego skórze, ciemniejszej niż u większości ludzi, choć się nie opalał. Rozdrapany wierzch dłoni bolał bardziej przy każdym ruchu, ale godził się na ten ból. Worek treningowy w jego sypialni zachwiał się od potężnego kopnięcia. Kolejne ciosy spoczęły na czarnym materiale. Był już stary i zużyty, w niektórych miejscach pokrywała go stalowo-szara taśma klejąca. Zatrzymał się zmęczony i oparł dłonie na kolanach, a następnie ruszył w stronę kuchni. Ustawiona na blacie butelka drżała od uderzeń muzyki, podniósł ją i pociągnął duży łyk. Zobaczył świecący się na podłodze mobil, więc odczytał wiadomość, nie miał nawet nadziei, że to od niej, a jednak uśmiechnął się na widok kilku liter na czułym wyświetlaczu. Ruszył do łazienki, nie zawracając sobie głowy zamykaniem drzwi i zniknął pod prysznicem. Wciąż ociekający wodą umył zęby i przejechał dłonią po mokrych włosach i założył świeży t-shirt. Zapiął guzik ciemnych jeansów i wyłączył muzykę. Zamknął drzwi swoim mobilem i z nikłym uśmiechem udał się w stronę swojego samochodu zaparkowanego przed wejściem.
- Ja naprawdę nie wiem czy chcę tam iść. Powiedziałam lekko naburmuszonym tonem kiedy Freja układała mi włosy.
- To zrób to dla mnie. Mruknęła, była już wkurzona moim narzekaniem, ale ej, czy to aby dobry pomysł?
Idealnie, bo przecież imprezy leczą złamane serce nie? Nie!
- Gotowe! Pisnęła i popsikała przestrzeń słodko pachnącymi perfumami.
Spojrzałam w lustro, to co kiedyś było nudnymi, prostymi, długimi włosami zniknęło. Były wystylizowane na nieład, lekko się stroszyły i kręciły na końcach, wyglądałam trochę dziko, ale świetnie. Nie tak jak się czułam. Jeśli myślisz, że wciąż wypłakuję oczy, bardzo się mylisz. Mam tego dość, nie zamierzam być dłużej biedną sierotką, miotaną przez wiatr szmatką. Szmatą, no właśnie. Jeśli mam być nazywana szmatą, może powinnam nią być? Nie dałam Fre nadziei, że ubiorę jedną z jej odjazdowych sukienek. Ubrałam lekko przetarte, obcisłe jeansy i czarną bluzkę na ramiączkach Jestem nikim przy Frei, która ubrała jedną ze swoich nieziemskich sukienek, obcisłą i rzucającą się u oczy. Dała mi jedne ze swoich najmniejszych szpilek, czarne czółenka, w których moje nogi wydają się długie do samego nieba. Wiem, że to prawdopodobnie głupie i szczeniackie, ale chcę żeby widzieli jak dobrze się trzymam. Chcę, żeby patrząc na mnie widzieli kota, a nie mysz.
Kilka błyszczących bransoletek i pierścionków znalazło się na moich dłoniach. Obie dokończyłyśmy makijaż i koło jedenastej byłyśmy już gotowe.
- Mogłam poprosić Hana, żeby nas podwiózł. Narzekała blondyna obok mnie opatulając się swoim żakietem.
Zapięłam skórzaną kurtkę pod samą szyję i schowałam mobil do tylnej kieszeni. - To nie daleko.
Wciąż byli razem, ale żadne z nich nie traktowało tego poważnie, byli ze sobą, póki było im tak wygodnie. Gdy któreś z nich się nudziło, nie miało problemu z olaniem swojej tak zwanej połówki. Kiedyś będą to czuć mocniej, są dla siebie idealni. Ale do tej chwili będziemy musieli jeszcze trochę poczekać.
Ich związek to coś całkiem innego niż ja i Cein. Ja i Cein to całkiem coś innego, to coś zarezerwowanego tylko dla nas. Czasem nienawidzę go tak bardzo, że chciałabym zrobić mu krzywdę, a czasami wariuję nie widząc jego twarzy. Nawet gdy go rzuciłam, byłam na każdej walce, nie na widowni, nie czekałam, aż ktoś mnie tam zobaczy. Nie chciałam też, sama oglądać brutalnego sportu. Zawsze czekałam na zewnątrz, a Freja przekazywała mi przebieg walki, mówiła czy nic mu nie jest. Dopiero po kilku tygodniach dowiedziałam się, że zawsze kłamała, nawet gdy był poturbowany, mówiła, że wszystko ok.
Dotarłyśmy na miejsce, a drzwi otworzył nam niski chłopak pokryty tatuażami.
- Cześć Fre. Zawołał i objął smukłe ciało dziewczyny w lekko pijanym uścisku.
Dla niektórych impreza musiała już się zacząć. Dopiero po chwili dostrzegł mnie, a jego usta wykrzywiły się sztucznym uśmiechu. Wchodząc do jego domu i zderzając się ze spojrzeniami obecnych ludzi, czułam się jakbym słowo: szmata, miała wypisane na twarzy. Połowa z nich słyszała tylko plotki, wyolbrzymione i bardziej ciekawe niż rzeczywistość. Na środku pokoju na improwizowanym parkiecie wiły się odkryte ciała. Miałam ochotę do nich dołączyć. Jakiś chłopak pojawił się obok nas ściskając w dłoniach dwie pełne szklanki, widać myślał, że Fre jest znów wolna. Dziewczyna odebrała od niego drinka, ale nie zdążyła umoczyć w nim ust. Położyłam dłonie na wierzchu naczynia i pokręciłam głową. Nie pij drinków od nieznajomych na imprezach! To chyba naczelna zasada mądrych dziewczyn.
- My podziękujemy. Odezwałam się niepytana w imieniu nasz obu.
Chłopka skrzywił się i wiem, że chciał coś powiedzieć, ale pociągnęła Fre w swoją stronę. - Nie pij niczego, czego nie widziałaś w zamkniętej butelce. Mruknęłam do ucha dziewczyny.
- Jesteś tchórzem. Zaśmiała się wpadając w swój imprezowy nastrój.
- Bezpiecznym tchórzem. Mruknęłam narzekając, no co cenie sobie swoje życie, i ciało. Nie żeby ktokolwiek odważył się mnie tknąć, a może to zostało już anulowane. Może moje kolano uderzające w krocze Ceina pokazało dosadnie, że już go nie obchodzę, nie jestem pod jego ochroną.
W połowie drogi na parkiet zatrzymała mnie jakaś ruda dziewczyna, mocno złapała moje ramie.
- Cein jest już wolny tak? Zapytała, a jej za mocno pomalowane błyszczykiem usta dziwnie pykały przy każdym słowie.
Gdybym nie była w tak wojowniczym charakterze pewnie zbyłabym ją prychnięciem, ale nie dzisiaj.
- Idź być tępą suką gdzie indziej! Warknęłam wyszarpując dłoń z jej uścisku.
Zaskoczona ułożyła swoje lepkie usta w kształtne "o". Ruszyłam dalej, czułam się pewnie w butach Frei, choć miałam je na sobie jedynie kilka razy. Taniec nie był moją najlepszą stroną, ale dziś miałam ochotę zadziwić samą siebie. Pojawiłyśmy się między tańczącymi jak powiew świeżości, domówka dopiero się zaczynała, ale nastolatkom nie potrzeba było dużo czasu czy alkoholu by się rozkręcić. Zapach potu i perfum tworzył dziwną mieszankę, lekko odurzającą. Tańczymy i śmiejemy się w głos i nagle drzwi otwierają się drzwi i nie muszę patrzeć by wiedzieć kto w nich stoi. Han zauważa nas pierwszy i pojawia się przy Frei i mocno obejmuję ją ramionami.
- Wyglądasz dziś dziko. Mruczy z ustami na jej szyi, a twarz dziewczyny oblewa się czerwienią.
Gdy się od niej odkleja patrzy na mnie dziwnie, jakby było mu wstyd lub przykro. Przytula mnie lekko i nie jestem zaskoczona kiedy się odzywa.- Wiedziałem, że nic nie zrobiłaś. Byłem pewny.
Odpycham go lekko i uśmiecham się pocieszająco wskazując na przyjaciółkę.- Pilnuj jej każdy tu chcę ja wyrwać. Po jednej piosence znikają gdzieś, nie wiem gdzie, nawet nie chcę wiedzieć. Tańczę dalej bo niby co miałabym robić? Czuję się dobrze, lekko zmęczona, ale zadowolona. Podchodzi do mnie jakiś chłopak, uśmiecha się i kładzie dłonie na moich biodrach próbując tańczyć. Jest trochę niezręcznie, nie wiem jak powiedzieć mu, żeby sobie poszedł, ale nie mam na to czasu. Znikąd pojawia się Cein, a jego oczy błyszczą niebezpiecznie, gdy popycha chłopaka na ścianę za nami.
- Chyba się zgubiłeś. Mówi swoim aroganckim głosem, na dźwięk , którego atmosfera gęstnieje ludzie oczekują walki, ale nie dostaną jej dziś. Chłopak jest przerażony. - Nie wiedziałem, ja... Zaczyna sie tłumaczyć.
Cein patrzy na niego pogardliwie.- Ciebie już tu nie ma. Kończy za niego brunet i chłopak odwraca się i znika. To nie jest dla niego najlepsza impreza.
- Mogłaś kazać mu spadać. Mówi gdy stoimy pod ścianą w odosobnieniu.
- Bo? Szmatą już jestem, raczej gorzej nie będzie. Odpyskowuje nawet nie wiem czemu z nim gadam.
Widok tej szorstkiej twarzy sprawia, że gotuję się ze złości. Chcę patrzeć na jego twarz, ale oczy jakby podświadomie prześlizgują się przez cała jego sylwetkę. Widzę poranione kostki na jego dłoniach, nie ciekawi mnie kogo tym razem pobił i dlaczego.
- Nie jesteś szmatą. Mówi zmienionym głosem, słyszę w nim złość i skruchę.
Staję coraz bliżej jakby słowa mu nie wystarczyły w zapewnianiu mnie. Patrzy wyczekująco.
- Przestań być upierdliwym dupkiem. Prycham pogardliwie i widzę jak jego pieśni się zaciskają. To nie mój problem, nic mi nie zrobi, to jedna z nielicznych rzeczy, jakich jestem pewna.
- Pozwól mi przeprosić. Mówi łagodnym głosem, który wiele go kosztuję.
Przemieszczam się w stronę kuchni, a Cein jak cień idzie za mną. Znajduję zamkniętą butelkę mineralnej pod stołem i nalewam ją do plastikowego kubka.
- Daj mi chociaż jeden powód, dlaczego miałabym Cię wysłuchać. Pociągam długi łyk wody, a gazowany płyn przepływa przez moje gardło.
Jego dłonie uderzają w blat gdzieś za mną, jest wkurzony, że tak z nim pogrywam.
- Doprowadzasz mnie do szału. Warczy ledwo trzymając nerwy na wodzy. Stalowe tęczówki jego oczy stają się ciemniejsze.
- Słaby powód.
- Kurwa Ele wiesz, że tego potrzebujesz... Patrzy na moją zdegustowaną minę i kończy z wysiłkiem dobierając słowa. - Ja... tego potrzebuje.
Patrzy mi w oczy, nieustępliwie i czuję, że kruszę się wewnątrz siebie. Chcę tylko, żeby mnie przytulił, jestem zraniona i potrzebuję pocieszenia. Zanim jednak wpadam w jego ramiona, gdzieś w tłumie słyszę szept. - Nazwał ją pieprzoną szmatą.
Nie wini obcej mi osoby za ubarwienie trochę tamtej chwili. W jednej chwili zaczynam czuć obrzydzenie do samej siebie. Taka słaba, taka uległa. Cein odwraca się w stronę tłumu, ale nie potrafi zlokalizować tej osoby, więc wraca do mnie. Jego wzrok niespiesznie ślizga się po mnie, od stóp do głów. Oblizuje usta, nie wie jak zła jestem. Jego spojrzenie staje sie głodne, ponownie oblizuje usta, sięga ręką do moich włosów, ale gwałtownie odtrącam jego dłoń.
- Nie dotykaj mnie. Warczę na tyle głośno, że kilka głów patrzy w naszą stronę.
- Ele, proszę...
- Nazywam się Elesmera. Ucinam nim zacznie mnie przekonywać, nim ulegnę bo to najwyraźniej leży w mojej naturze. - Wiedziałam, że przychodzenie tu to zły pomysł.
Cein zabiera rękę i mogę odejść, tylko nie mam gdzie. Idę w stronę łazienki i zamykam się w niej. Nie chcę psuć zabawy Fre, a jeśli ją znam bawi się doskonale obściskując gdzieś z Hanem. Poprawiam nie rozmazany makijaż i wychodzę, nic innego robić nie powinnam. Siadam na stołku przy blacie w kuchni tego typa, który postanowił zrobić Party i patrze w telefon. Wysyłam wiadomość do Fre, żeby się nie martwiła i dobrze bawiła i dzwonie po taksówkę. Może jednak miała rację może miałam się tu znaleźć.
" Kurwa wiesz, że tego potrzebujesz....ja tego potrzebuje" Odbija mi się w głowie, gdy siedzę na tylnym siedzeniu w taxi. Czy to jest właśnie miłość? To nie może być miłość, czasem nienawidzę go bardziej niż kogokolwiek innego, ale chcę, żeby tylko na mnie tak patrzył, tak jak dziś. Wiem, że tylko na niego będę tak patrzeć.
Patrze na godzinę na mobilu i zdaję sobie sprawę z jednej rzeczy, bardzo ważnej. Kiedy dorwę w swoje łapy tego debila, który wysyła mi wiadomości, będzie z nim krucho.
I jak?
Kto lepszy Freja czy Han?
Mam do was pytanie. Jako, że moje rozdziału są krótkie, zastanawiam się, czy nie wolelibyście, żebym jej składała, tzn. dwa rozdziały w jednej notce, tylko wtedy będziecie musieli dłużej czekać. Więc jak?
Daj mi jeden powód
"To nie może być miłość, to nie miłość,to nie miłość czy to miłość jest?"
Chłopak siedział na podłodze opierając się o ścianę, obok niego leżał czarny mobil. Trzymał twarz w dłoniach z powodu swojej frustracji. Telefon milczał, a ona nie odbierała. Cisza, w całym mieszkaniu panowała cisza. Podniósł się gwałtownie i podłączył mobil do głośników przy telewizorze. Głośny bit odbił się od ścian, a chłopak zrzucił koszulkę.
Mięśnie drgały z każdym podciągnięciem na drążku umieszczanym we framudze drzwi. Pot skraplał się na jego skórze, ciemniejszej niż u większości ludzi, choć się nie opalał. Rozdrapany wierzch dłoni bolał bardziej przy każdym ruchu, ale godził się na ten ból. Worek treningowy w jego sypialni zachwiał się od potężnego kopnięcia. Kolejne ciosy spoczęły na czarnym materiale. Był już stary i zużyty, w niektórych miejscach pokrywała go stalowo-szara taśma klejąca. Zatrzymał się zmęczony i oparł dłonie na kolanach, a następnie ruszył w stronę kuchni. Ustawiona na blacie butelka drżała od uderzeń muzyki, podniósł ją i pociągnął duży łyk. Zobaczył świecący się na podłodze mobil, więc odczytał wiadomość, nie miał nawet nadziei, że to od niej, a jednak uśmiechnął się na widok kilku liter na czułym wyświetlaczu. Ruszył do łazienki, nie zawracając sobie głowy zamykaniem drzwi i zniknął pod prysznicem. Wciąż ociekający wodą umył zęby i przejechał dłonią po mokrych włosach i założył świeży t-shirt. Zapiął guzik ciemnych jeansów i wyłączył muzykę. Zamknął drzwi swoim mobilem i z nikłym uśmiechem udał się w stronę swojego samochodu zaparkowanego przed wejściem.
- Ja naprawdę nie wiem czy chcę tam iść. Powiedziałam lekko naburmuszonym tonem kiedy Freja układała mi włosy.
- To zrób to dla mnie. Mruknęła, była już wkurzona moim narzekaniem, ale ej, czy to aby dobry pomysł?
Idealnie, bo przecież imprezy leczą złamane serce nie? Nie!
- Gotowe! Pisnęła i popsikała przestrzeń słodko pachnącymi perfumami.
Spojrzałam w lustro, to co kiedyś było nudnymi, prostymi, długimi włosami zniknęło. Były wystylizowane na nieład, lekko się stroszyły i kręciły na końcach, wyglądałam trochę dziko, ale świetnie. Nie tak jak się czułam. Jeśli myślisz, że wciąż wypłakuję oczy, bardzo się mylisz. Mam tego dość, nie zamierzam być dłużej biedną sierotką, miotaną przez wiatr szmatką. Szmatą, no właśnie. Jeśli mam być nazywana szmatą, może powinnam nią być? Nie dałam Fre nadziei, że ubiorę jedną z jej odjazdowych sukienek. Ubrałam lekko przetarte, obcisłe jeansy i czarną bluzkę na ramiączkach Jestem nikim przy Frei, która ubrała jedną ze swoich nieziemskich sukienek, obcisłą i rzucającą się u oczy. Dała mi jedne ze swoich najmniejszych szpilek, czarne czółenka, w których moje nogi wydają się długie do samego nieba. Wiem, że to prawdopodobnie głupie i szczeniackie, ale chcę żeby widzieli jak dobrze się trzymam. Chcę, żeby patrząc na mnie widzieli kota, a nie mysz.
Kilka błyszczących bransoletek i pierścionków znalazło się na moich dłoniach. Obie dokończyłyśmy makijaż i koło jedenastej byłyśmy już gotowe.
- Mogłam poprosić Hana, żeby nas podwiózł. Narzekała blondyna obok mnie opatulając się swoim żakietem.
Zapięłam skórzaną kurtkę pod samą szyję i schowałam mobil do tylnej kieszeni. - To nie daleko.
Wciąż byli razem, ale żadne z nich nie traktowało tego poważnie, byli ze sobą, póki było im tak wygodnie. Gdy któreś z nich się nudziło, nie miało problemu z olaniem swojej tak zwanej połówki. Kiedyś będą to czuć mocniej, są dla siebie idealni. Ale do tej chwili będziemy musieli jeszcze trochę poczekać.
Ich związek to coś całkiem innego niż ja i Cein. Ja i Cein to całkiem coś innego, to coś zarezerwowanego tylko dla nas. Czasem nienawidzę go tak bardzo, że chciałabym zrobić mu krzywdę, a czasami wariuję nie widząc jego twarzy. Nawet gdy go rzuciłam, byłam na każdej walce, nie na widowni, nie czekałam, aż ktoś mnie tam zobaczy. Nie chciałam też, sama oglądać brutalnego sportu. Zawsze czekałam na zewnątrz, a Freja przekazywała mi przebieg walki, mówiła czy nic mu nie jest. Dopiero po kilku tygodniach dowiedziałam się, że zawsze kłamała, nawet gdy był poturbowany, mówiła, że wszystko ok.
Dotarłyśmy na miejsce, a drzwi otworzył nam niski chłopak pokryty tatuażami.
- Cześć Fre. Zawołał i objął smukłe ciało dziewczyny w lekko pijanym uścisku.
Dla niektórych impreza musiała już się zacząć. Dopiero po chwili dostrzegł mnie, a jego usta wykrzywiły się sztucznym uśmiechu. Wchodząc do jego domu i zderzając się ze spojrzeniami obecnych ludzi, czułam się jakbym słowo: szmata, miała wypisane na twarzy. Połowa z nich słyszała tylko plotki, wyolbrzymione i bardziej ciekawe niż rzeczywistość. Na środku pokoju na improwizowanym parkiecie wiły się odkryte ciała. Miałam ochotę do nich dołączyć. Jakiś chłopak pojawił się obok nas ściskając w dłoniach dwie pełne szklanki, widać myślał, że Fre jest znów wolna. Dziewczyna odebrała od niego drinka, ale nie zdążyła umoczyć w nim ust. Położyłam dłonie na wierzchu naczynia i pokręciłam głową. Nie pij drinków od nieznajomych na imprezach! To chyba naczelna zasada mądrych dziewczyn.
- My podziękujemy. Odezwałam się niepytana w imieniu nasz obu.
Chłopka skrzywił się i wiem, że chciał coś powiedzieć, ale pociągnęła Fre w swoją stronę. - Nie pij niczego, czego nie widziałaś w zamkniętej butelce. Mruknęłam do ucha dziewczyny.
- Jesteś tchórzem. Zaśmiała się wpadając w swój imprezowy nastrój.
- Bezpiecznym tchórzem. Mruknęłam narzekając, no co cenie sobie swoje życie, i ciało. Nie żeby ktokolwiek odważył się mnie tknąć, a może to zostało już anulowane. Może moje kolano uderzające w krocze Ceina pokazało dosadnie, że już go nie obchodzę, nie jestem pod jego ochroną.
W połowie drogi na parkiet zatrzymała mnie jakaś ruda dziewczyna, mocno złapała moje ramie.
- Cein jest już wolny tak? Zapytała, a jej za mocno pomalowane błyszczykiem usta dziwnie pykały przy każdym słowie.
Gdybym nie była w tak wojowniczym charakterze pewnie zbyłabym ją prychnięciem, ale nie dzisiaj.
- Idź być tępą suką gdzie indziej! Warknęłam wyszarpując dłoń z jej uścisku.
Zaskoczona ułożyła swoje lepkie usta w kształtne "o". Ruszyłam dalej, czułam się pewnie w butach Frei, choć miałam je na sobie jedynie kilka razy. Taniec nie był moją najlepszą stroną, ale dziś miałam ochotę zadziwić samą siebie. Pojawiłyśmy się między tańczącymi jak powiew świeżości, domówka dopiero się zaczynała, ale nastolatkom nie potrzeba było dużo czasu czy alkoholu by się rozkręcić. Zapach potu i perfum tworzył dziwną mieszankę, lekko odurzającą. Tańczymy i śmiejemy się w głos i nagle drzwi otwierają się drzwi i nie muszę patrzeć by wiedzieć kto w nich stoi. Han zauważa nas pierwszy i pojawia się przy Frei i mocno obejmuję ją ramionami.
- Wyglądasz dziś dziko. Mruczy z ustami na jej szyi, a twarz dziewczyny oblewa się czerwienią.
Gdy się od niej odkleja patrzy na mnie dziwnie, jakby było mu wstyd lub przykro. Przytula mnie lekko i nie jestem zaskoczona kiedy się odzywa.- Wiedziałem, że nic nie zrobiłaś. Byłem pewny.
Odpycham go lekko i uśmiecham się pocieszająco wskazując na przyjaciółkę.- Pilnuj jej każdy tu chcę ja wyrwać. Po jednej piosence znikają gdzieś, nie wiem gdzie, nawet nie chcę wiedzieć. Tańczę dalej bo niby co miałabym robić? Czuję się dobrze, lekko zmęczona, ale zadowolona. Podchodzi do mnie jakiś chłopak, uśmiecha się i kładzie dłonie na moich biodrach próbując tańczyć. Jest trochę niezręcznie, nie wiem jak powiedzieć mu, żeby sobie poszedł, ale nie mam na to czasu. Znikąd pojawia się Cein, a jego oczy błyszczą niebezpiecznie, gdy popycha chłopaka na ścianę za nami.
- Chyba się zgubiłeś. Mówi swoim aroganckim głosem, na dźwięk , którego atmosfera gęstnieje ludzie oczekują walki, ale nie dostaną jej dziś. Chłopak jest przerażony. - Nie wiedziałem, ja... Zaczyna sie tłumaczyć.
Cein patrzy na niego pogardliwie.- Ciebie już tu nie ma. Kończy za niego brunet i chłopak odwraca się i znika. To nie jest dla niego najlepsza impreza.
- Mogłaś kazać mu spadać. Mówi gdy stoimy pod ścianą w odosobnieniu.
- Bo? Szmatą już jestem, raczej gorzej nie będzie. Odpyskowuje nawet nie wiem czemu z nim gadam.
Widok tej szorstkiej twarzy sprawia, że gotuję się ze złości. Chcę patrzeć na jego twarz, ale oczy jakby podświadomie prześlizgują się przez cała jego sylwetkę. Widzę poranione kostki na jego dłoniach, nie ciekawi mnie kogo tym razem pobił i dlaczego.
- Nie jesteś szmatą. Mówi zmienionym głosem, słyszę w nim złość i skruchę.
Staję coraz bliżej jakby słowa mu nie wystarczyły w zapewnianiu mnie. Patrzy wyczekująco.
- Przestań być upierdliwym dupkiem. Prycham pogardliwie i widzę jak jego pieśni się zaciskają. To nie mój problem, nic mi nie zrobi, to jedna z nielicznych rzeczy, jakich jestem pewna.
- Pozwól mi przeprosić. Mówi łagodnym głosem, który wiele go kosztuję.
Przemieszczam się w stronę kuchni, a Cein jak cień idzie za mną. Znajduję zamkniętą butelkę mineralnej pod stołem i nalewam ją do plastikowego kubka.
- Daj mi chociaż jeden powód, dlaczego miałabym Cię wysłuchać. Pociągam długi łyk wody, a gazowany płyn przepływa przez moje gardło.
Jego dłonie uderzają w blat gdzieś za mną, jest wkurzony, że tak z nim pogrywam.
- Doprowadzasz mnie do szału. Warczy ledwo trzymając nerwy na wodzy. Stalowe tęczówki jego oczy stają się ciemniejsze.
- Słaby powód.
- Kurwa Ele wiesz, że tego potrzebujesz... Patrzy na moją zdegustowaną minę i kończy z wysiłkiem dobierając słowa. - Ja... tego potrzebuje.
Patrzy mi w oczy, nieustępliwie i czuję, że kruszę się wewnątrz siebie. Chcę tylko, żeby mnie przytulił, jestem zraniona i potrzebuję pocieszenia. Zanim jednak wpadam w jego ramiona, gdzieś w tłumie słyszę szept. - Nazwał ją pieprzoną szmatą.
Nie wini obcej mi osoby za ubarwienie trochę tamtej chwili. W jednej chwili zaczynam czuć obrzydzenie do samej siebie. Taka słaba, taka uległa. Cein odwraca się w stronę tłumu, ale nie potrafi zlokalizować tej osoby, więc wraca do mnie. Jego wzrok niespiesznie ślizga się po mnie, od stóp do głów. Oblizuje usta, nie wie jak zła jestem. Jego spojrzenie staje sie głodne, ponownie oblizuje usta, sięga ręką do moich włosów, ale gwałtownie odtrącam jego dłoń.
- Nie dotykaj mnie. Warczę na tyle głośno, że kilka głów patrzy w naszą stronę.
- Ele, proszę...
- Nazywam się Elesmera. Ucinam nim zacznie mnie przekonywać, nim ulegnę bo to najwyraźniej leży w mojej naturze. - Wiedziałam, że przychodzenie tu to zły pomysł.
Cein zabiera rękę i mogę odejść, tylko nie mam gdzie. Idę w stronę łazienki i zamykam się w niej. Nie chcę psuć zabawy Fre, a jeśli ją znam bawi się doskonale obściskując gdzieś z Hanem. Poprawiam nie rozmazany makijaż i wychodzę, nic innego robić nie powinnam. Siadam na stołku przy blacie w kuchni tego typa, który postanowił zrobić Party i patrze w telefon. Wysyłam wiadomość do Fre, żeby się nie martwiła i dobrze bawiła i dzwonie po taksówkę. Może jednak miała rację może miałam się tu znaleźć.
" Kurwa wiesz, że tego potrzebujesz....ja tego potrzebuje" Odbija mi się w głowie, gdy siedzę na tylnym siedzeniu w taxi. Czy to jest właśnie miłość? To nie może być miłość, czasem nienawidzę go bardziej niż kogokolwiek innego, ale chcę, żeby tylko na mnie tak patrzył, tak jak dziś. Wiem, że tylko na niego będę tak patrzeć.
Patrze na godzinę na mobilu i zdaję sobie sprawę z jednej rzeczy, bardzo ważnej. Kiedy dorwę w swoje łapy tego debila, który wysyła mi wiadomości, będzie z nim krucho.
I jak?
Kto lepszy Freja czy Han?
Mam do was pytanie. Jako, że moje rozdziału są krótkie, zastanawiam się, czy nie wolelibyście, żebym jej składała, tzn. dwa rozdziały w jednej notce, tylko wtedy będziecie musieli dłużej czekać. Więc jak?
To jest genialne co do Frejy i Hana to oboje są wspaniałymi przyjaciółmi Ele i Cein a co do rozdziałów to jak chcesz ro twoje opowiadanie
OdpowiedzUsuńmika
Usuńswietne a co do złoczenia rozdizałow to zależy ile byśmy musieli czekac na częsć ;)
OdpowiedzUsuńRozdział dodaje średnio co drugi dzień, więc dwa były by jakoś co trzy dni.
Usuńuwielbiam twoje opowiadnia i cienie <3 a co do Hana i Frej nie potrafie pomiedzy nimi wybrać
OdpowiedzUsuńczesc bardzo udana a co z Ele - Rin ? - wiki
OdpowiedzUsuńNo i się kapnęły, że zawaliłam Ele- Rin xD
OdpowiedzUsuńNa pewno chcecie, żebym pisała Ele-Rin? Mogę wymyślić coś innego z wątkiem fantazy albo sf <3
To jak?
to twoja decyzja - mika
UsuńTak na pewno tego chcemy ;)
Usuńnie nie koncz go proszę ;*
Usuńtak chcemy żebyś je kontynuowała ona jest naprawde dobre a gdybyś tylko chciała byłoby świetne
UsuńSuper ;) - magda
OdpowiedzUsuń